9. punkt porządku dziennego:
Sprawozdanie Komisji Kultury i Środków Przekazu o poselskim projekcie uchwały w sprawie uczczenia 48. rocznicy protestów robotników przeciwko władzy komunistycznej w czerwcu 1976 r. w Radomiu, Ursusie i Płocku (druki nr 478 i 514).
Poseł Sprawozdawca Marek Suski:
Pani Marszałek! Wysoka Izbo! Po burzliwym Konwencie zaschło mi gardle, więc
proszę o kilka sekund cierpliwości.
Pani Marszałek! Wysoka Izbo - trochę pustawa! Ale tak czy inaczej poselski
projekt uchwały dotyczący uczczenia 48. rocznicy protestów robotników
przeciwko władzy komunistycznej w czerwcu 1976 r. w Radomiu, Ursusie i Płocku
i wielu jeszcze innych miastach został, szanowni państwo, skierowany do laski
marszałkowskiej, ale jakoś zabłądził i dopiero po kolejnym posiedzeniu mógł
być rozpatrywany w komisji kultury, mimo że prosiliśmy przewodniczącego, żeby
rozpatrzył, bo jest taki projekt, i że marszałek mówił, że będzie z nim
rozmawiał. Ale pana przewodniczącego nie było, zastępująca pana
przewodniczącego pani wiceprzewodnicząca nie wiedziała o ustaleniach, więc
jest to, można powiedzieć, pierwszy raz w historii Sejmu sytuacja, kiedy taka
uchwała jest podjęta zdecydowanie później niż bezpośrednio w okolicach
rocznicy tych wydarzeń. Można powiedzieć, że ta uchwała z pewnym trudem, o
którym już mówiłem, proceduralnym... Tu się ciągle coś zacina - tak jak w
przypadku uchwały wołyńskiej, która się też tam gdzieś zacięła i nie mogła
być rozpatrywana na posiedzeniu komisji kultury - co powoduje, że będziemy
ponownie pochylać się nad tym tematem, bo nie mogliśmy dojść do wspólnego
stanowiska i porozumienia. Ta uchwała dotycząca rocznicy protestu robotników
była lekko krytykowana ze strony części koalicji, ale nielicznej części, więc
przyznaję, że nie była specjalnie oprotestowywana, została przyjęta
praktycznie przez aklamację na posiedzeniu komisji. Tym bardziej cieszy mnie
ten fakt, bo wydawało się, że trochę idzie po grudzie, ale później poszło
szybciej.
Szanowni Państwo! Wydarzenia radomskie - tak zostało to nazwane, bardzo
łagodnie - to tak naprawdę bunt robotników przeciwko władzy komunistycznej.
Określenie radomskiego Czerwca jako strajku, zamieszek w Radomiu, to, można
powiedzieć, określenia, które obniżają rangę i skutki tego wydarzenia, jak
również przebieg. Również sytuacja, w której wystąpili robotnicy, zresztą nie
tylko robotnicy, bo do nich dołączyli pracownicy prywatnych firm,
przedsiębiorcy, studenci, to, można powiedzieć... W samym tylko Radomiu
liczba uczestników szacowana jest na ok. 25 tys. osób. Zarówno manifestacja
radomska, jak i manifestacja w Ursusie zostały bardzo brutalnie spacyfikowane
przez komunistyczną władzę.
Otóż, szanowni państwo, jeśli chodzi o radomski protest, bunt robotników
przeciwko komunistycznej władzy - bo tak naprawdę był to bunt przeciwko
komunistycznemu zniewoleniu naszej ojczyzny - to wywołany on został
bezpośrednio pewnego rodzaju wydarzeniem. Bezpośrednim pretekstem czy powodem
wybuchu było przedstawienie 24 czerwca 1976 r. w Sejmie przez komunistyczne
władze, przez premiera Piotra Jaroszewicza projektu uchwały Rady Państwa
zgłoszonego przez Edwarda Babiucha, przewidującego drastyczne podwyżki cen
żywności, mięsa, wędlin o kilkadziesiąt procent, o 100%, lepszych o 110%,
cukru o 200%, ryżu o 150%, wszystkich produktów żywnościowych. Pamiętam
wydrukowaną w ˝Trybunie Ludu˝ na całą stronę listę tego, co drożeje. To
wywołało wybuch gniewu u - można powiedzieć - wszystkich obywateli, ale
protest w Radomiu, w Ursusie, w Płocku, ale i w kilkudziesięciu innych
miejscach był bardzo gwałtowny. Władze, które planowały tego rodzaju
podwyżki, spodziewały się, że będą protesty, ponieważ wiosną 1976 r. w
Ministerstwie Spraw Wewnętrznych powołano specjalny sztab milicyjny,
przygotowywano się do stłumienia ewentualnych strajków. Co prawda typowano,
że najtrudniej może być w Warszawie, Gdańsku, Szczecinie, Krakowie, ale tu
władza się pomyliła. Plany te nie uwzględniały Radomia, Ursusa, Płocka, gdzie
były największe demonstracje. Te przygotowania do tłumienia ewentualnych
strajków były swego rodzaju nieprzyjętym przez Radę Państwa czy Sejm stanem
wojennym, takim jak później komunistyczna władza wypowiedziała
˝Solidarności˝. Zresztą ˝Solidarność˝ w jakimś stopniu była efektem tych
strajków, bo ta akcja protestacyjna zaczęła się w największych radomskich
przedsiębiorstwach. Głównie chodzi o Zakłady Metalowe ˝Łucznik˝, gdzie o 6.30
nie podjęto pracy, wyjechano na ulice. Później były to różne inne zakłady,
np. ˝Radoskór˝. Później dołączały się różne inne zakłady, np. ˝Termowent˝.
Ok. godz. 10 tłum spontanicznie skierował się pod siedzibę Komitetu
Wojewódzkiego PZPR. Ludzie po prostu wiedzieli, kto ciemięży naród. W czasie
PRL-u nikt nie miał wątpliwości, że to komuniści przywiezieni tutaj na
ruskich czołgach dręczą naród. Naród wiedział, kto jest sprawcą tych
wszystkich nieszczęść, które nas spotykały. Ok. godz. 11 przed budynkiem
Komitetu Wojewódzkiego PZPR zebrało się kilka tysięcy protestujących, którzy
żądali rozmów z kierownictwem. Ówczesny pierwszy sekretarz Janusz Prokopiak
zwodził uczestników protestu, opowiadał o tym, że dzwonił do Warszawy, że o
godz. 14 będzie odpowiedź, że władza chce się cofać.
W tym czasie, szanowni państwo, komuniści przygotowywali się już do
spacyfikowania tych strajków, zwoływali czy też zwozili z różnych miejsc
Polski zomowców i Milicję. ZOMO rozpoczęło pacyfikację tych demonstracji.
Kiedy ludzie poczuli się oszukani, gdy po godz. 14 nic się nie wydarzyło,
wkroczyli na teren komitetu wojewódzkiego. Zaczęli sprawdzać, co jest w
bufecie. Władza jadła szynkę. Ludzie mieli tylko kości, więc te puszki z
szynką wylatywały przez okna. Później wyrzucono również portret Lenina. Z
masztu komitetu wojewódzkiego ściągnięto czerwoną szmatę, a zawieszono
biało-czerwoną flagę państwową.
Władza niestety nie pozostała w żaden sposób spolegliwa, choć robotnikom
wydawało się, że jest to zwycięstwo. Zemsta władzy była jednak okrutna. ZOMO
spacyfikowało demonstrantów. Zostali pobici, choć Gierek mówił, że nie będzie
używać milicji. Prowokatorzy milicyjni grabili sklepy i wybijali szyby - to
dało pretekst do tego, żeby użyć gazu, armatek wodnych, żeby Zmotoryzowane
Odwody Milicji Obywatelskiej ściągnięte z różnych miejsc po prostu
spacyfikowały ludzi.
Dziś, szanowni państwo, można przypomnieć ofiary tych walk, Jana Łabęckiego i
Tadeusza Ząbeckiego. Pośrednio trzecią ofiarą śmiertelną wydarzeń był
27-letni Jan Brożyna, którego po prostu pobito. Wskutek pobicia zginął
również ks. Roman Kotlarz, który błogosławił robotników idących walczyć o
swoją i naszą wolność.
Szanowni państwo, mściwa i okrutna władza PRL-owska postanowiła zemścić się
na tych wszystkich, którzy się przeciwstawiali. Rannych zostało 190 osób.
Milicja zatrzymała 634 osoby. Następnie w trybie natychmiastowym zwolniono
prawie tysiąc osób. 25 osób osadzono jako prowodyrów wydarzeń, 8 z nich
skazano na kary od 8 do 10 lat więzienia. Rzeczywiście ludzie długo
cierpieli, a całe miasto poddano pacyfikacji. Ten, można powiedzieć, zryw
robotników nie mógł nie wywołać panicznej reakcji komunistycznej władzy,
która mówiła, że jest robotniczo-chłopska. Tutaj robotnicy wystąpili
przeciwko tej władzy, więc trzeba było ich zniszczyć, zniesławić. Robiono
ścieżki zdrowia. Zostały one nazwane dość humorystycznie, ale polegały na
tym, że uczestników tych wydarzeń przepuszczano przez szpaler zomowców z
pałami, którzy ich okładali. Ludzie po prostu trafiali po tym do szpitala.
Tak władza komunistyczna rozprawiała się ze swoimi przeciwnikami, chociaż tak
naprawdę byli to zwykli ludzie, którzy żądali chleba i wolności.
Szanowni państwo, jakie były inne skutki? Radom został pominięty przy wielu
różnych nominacjach, przy różnego rodzaju inwestycjach. Nazwano Radom miastem
z wyrokiem, bo tysiące ludzi zostało ukaranych. Całe miasto zostało ukarane.
Również w Ursusie, w Płocku robotnicy byli prześladowani, ale, szanowni
państwo, wynikła z tego jedna bardzo ważna korzyść. To był początek, który
doprowadził do pewnego zwrotu, bo z robotnikami połączyły się środowiska
inteligenckie, powstał Komitet Obrony Robotników. Jest wśród nas poseł Antoni
Macierewicz, który był jednym z jego twórców. Pamiętamy też postawy bardzo
wielu ludzi, którzy pomagali, wspierali jako obrońcy. Można tu przywołać
wspaniałe postacie naszych adwokatów, Jana Olszewskiego i innych, którzy
uczestniczyli w zbiórkach pieniędzy, bronili przed sądami. To stało się
podstawą budowania siły społeczeństwa, która wybuchła później
˝Solidarnością˝, dzięki której ustrój komunistyczny powoli zaczął dogorywać.
Można powiedzieć, że w końcu doczekaliśmy się budowy wolnej Polski.
Szanowni państwo, smutną konstatacją dotyczącą tych wydarzeń jest to, że
właściwie nikt z tych, którzy dokonali zbrodni, nie poniósł kary. Co prawda
postawiono zarzuty aż czterem byłym funkcjonariuszom MO i SB, ale dwaj z nich
zostali uniewinnieni w 2002 r., a w przypadku reszty sprawy się przedawniły.
I to jest też, można powiedzieć, ciekawa rzecz, bo tym, którzy byli
poszkodowani w niewielkim stopniu, zrekompensowano. Niektórym te wyroki
anulowano, a zadośćuczynienie ofiar jest nader skromne. Dlatego co roku
podejmujemy taką uchwałę po to, żeby przynajmniej uczcić ich symbolicznie,
dziękując im za wkład w odzyskanie niepodległości.
Można powiedzieć, że ci, którzy wtedy cierpieli, walczyli, nie zostali za to
należycie wynagrodzeni. Dzisiaj, nawet jeśli spojrzy się na tę salę, to
widać, że niektóre dzieci tych milicjantów są nawet posłami albo radnymi
Platformy Obywatelskiej. Jeden z synów ZOMO-wca, który pałował, jest radnym
Platformy Obywatelskiej. Jest to więc chichot historii, że ci, którzy byli
agresorami, dzisiaj wciąż jakoś czerpią korzyści, a ci, którzy walczyli o
wolną Polskę, specjalnie tych korzyści nie mają.
Dlatego szanowni państwo, proponujemy, żeby przyjąć tę uchwałę przez
aklamację i uczcić pamięć bohaterów, którzy walczyli o naszą i waszą wolność.
Dziękuję bardzo. (Oklaski)