Interpelacja nr 38558

do ministra obrony narodowej

w sprawie pocisków przeciwpancernych "Pirat" i ich zakupu dla polskiej armii

Zgłaszający: Paweł Krutul, Maciej Kopiec, Robert Obaz, Marek Rutka, Monika Falej, Katarzyna Ueberhan, Maciej Gdula, Wiesław Szczepański, Krzysztof Śmiszek, Jan Szopiński, Rafał Adamczyk

Data wpływu: 23-01-2023

Szanowny Panie Ministrze,

pocisk przeciwpancerny „Pirat“ nie trafił do uzbrojenia Wojska Polskiego. Tej decyzji nie rozumie Przemysław Kowalczuk, szef stołecznego PIT-Radwaru SA i wiceprezes Mesko SA. Zapewnia, że jest to jakościowa broń, która może trafić do wyposażenia armii. Na łamach „Rzeczpospolitej“ mówił: „Jesteśmy gotowi do niezwłocznego dokończenia projektu, w który MON zainwestowało kilkanaście milionów zł i wdrożenia precyzyjnego oręża przeciw tankom, który bardzo przydałby się żołnierzom w tym niespokojnym okresie“. Nie potrafi wytłumaczyć, dlaczego broń chwalona i nagradzana na branżowych wystawach wciąż pozostaje prototypem i ma w gabinetach resortowych decydentów „pod górkę“.

PPK „Pirat“ został opracowany przez Mesko SA we współpracy z ukraińskim biurem konstrukcyjnym KB Łucz. Naprowadzane laserowo pociski sprawdziły się podczas testów poligonowych. Warto wspomnieć, że przeciwczołgowy „Pirat“ rozwijany już od dekady w zakładach Mesko to odpowiednik nieco prostszych konstrukcyjnie niemieckich granatników RGW 90, norweskich jednorazowych przenośnych wyrzutni M72 Nammo (masowo kupowanych obecnie dla WOT) czy bardziej wyrafinowanych konstrukcyjnie, używanych także w wojskach terytorialnych RP, amerykańskich zestawów przeciwpancernych Javelin.

Nowy polski granatnik, jeśli wierzyć ekspertom, nie jest od zachodniej broni gorszy. Niektórzy zauważają nie bez satysfakcji, że ma nawet przewagę i to istotną. Pociski o zasięgu 2,5 km wystrzeliwane z „Pirata“, naprowadzane na cel podświetlony laserem, przebijające 500 mm warstwę stali pancernej, kosztują tylko jedną trzecią tego, co importowane efektory FGM-148 Javelin.

W związku z tym proszę o odpowiedź na pytania:

1. Mimo pozytywnych wyników testów poligonowych MON nie wykazuje zainteresowania zakupem pocisków „Pirat“. Jaki jest powód?

2. Dlaczego Ministerstwo Obrony Narodowej nie wspiera polskiej myśli technicznej i nie złożyło zamówienia na pociski w polskiej spółce?

3. Czy to prawda, że w pierwszej kolejności MON, dozbrajając polską armię, wybiera broń z importu zamiast rodzimej produkcji? Czy powodem jest cena? Czy bardziej opłaca się kupować sprzęt zagraniczny?

Z poważaniem Paweł Krutul

Podlaski Poseł na Sejm RP