Na co partie potrzebują pieniędzy – debata o sposobach finansowania partii politycznych

niedziela, 21 lipca 2013 15:39
Zdjęcie nr 2, fot. Rafał Zambrzycki

W pierwszej części, trwającej w Sejmie debaty na temat finansowania partii politycznych eksperci, m.in. konstytucjonaliści prof. Piotr Winczorek, dr Ryszard Piotrowski i dr hab. Krzysztof Skotnicki, politolodzy dr Anna Materska-Sosnowska, dr Aldona Trzpil i dr Sebastian Kozłowski, socjolog dr Magdalena Dudkiewicz oraz etyk prof. dr hab. Joanna Górnicka-Kalinowska, a także politycy oraz przedstawiciele organizacji pozarządowych i mediów szukają odpowiedzi na pytanie o to, na co współczesne partie polityczne potrzebują pieniędzy, by móc wypełniać swoją konstytucyjną rolę.

W czasie dyskusji prof. Piotr Winczorek zwrócił uwagę, że partie polityczne są koniecznym elementem systemu demokracji parlamentarnej. – Zgoda na demokrację parlamentarną oznacza zgodę na istnienie partii politycznych, a zarazem zgodę na konsekwencje praktyczne z tego wynikające, także dla naszych kieszeni – mówił. Podkreślił jednocześnie, że gdy partie polityczne już otrzymają pieniądze i je wydają, to muszą się liczyć z opinią publiczną. Zaznaczył też, że negatywne doniesienia medialne dotyczące wydatków partyjnych odstraszają obywateli od partii politycznych, a w szczególności od finansowania ich ze środków publicznych.

Prof. dr hab. Joanna Górnicka-Kalinowska podkreślała, że sposób finansowania partii politycznych powinien być elementem stymulacji takich wartości jak obrona praw obywatela, realizacja jego interesów, idei sprawiedliwości i skuteczności działań politycznych. – Jeżeli partie nie są finansowane z budżetu, to państwem rządzi pieniądz – mówiła. Opowiedziała się jednocześnie za obniżeniem progu finansowania partii z budżetu z obecnego poziomu 3 proc. do 0,5 proc. – jak jest w Niemczech, tak aby wszystkie partie miały równe szanse.

Politolog dr Sebastian Kozłowski przyznał, że jeszcze 10 lat temu był entuzjastą modelu finansowania partii politycznych z budżetu państwa, m.in. ze względu na możliwość kontroli. – Obecnie nie jestem pewien, czy finansowanie wprost z budżetu państwa – takie łatwe finansowanie – jest adekwatne do zapotrzebowania społecznego i do oczekiwań wyborców - podkreślił. Dodał też, że nie ma pewności czy obecnie partie polityczne są mniej uzależnione od biznesu niż w latach 90., kiedy nie było finansowania budżetowego. – Być może warto pochylić się i wsłuchać w głos obywateli, których wielu mówi, że chce zmienić ten system - zaznaczył. Powiedział, że – jego zdaniem – z samych składek partie polityczne się nie utrzymają, będzie to możliwe jeśli do składek dołączone będą inne formy wpływu obywateli na finansowanie, np. przekazanie odpisów podatkowych.

Odnosząc się do głównego pytania postawionego w tej części debaty dr Magdalena Dudkiewicz powiedziała, że partie polityczne potrzebują pieniędzy, żeby zdobyć władzę i móc decydować o tym, co się dzieje w kraju. Przyznała jednocześnie, że brakuje odpowiedzi na pytanie po co partiom władza. Zwróciła uwagę na fakt, że badania opinii społecznej wskazują, że obywatele nie do końca rozumieją, po co jest system partyjny i sprawowanie władzy. Jednocześnie nie zgodziła się z pomysłem dr. Kozłowskiego finansowania partii za pomocą odpisu podatkowego. Jej zdaniem wątpliwe jest przyzwolenie społeczne dla łączenia danych wrażliwych, np. o dochodach, z preferencjami politycznymi. Zwróciła także uwagę, że przy zastosowaniu tej metody w dalszym ciągu partie byłyby finansowane z budżetu.

Zdaniem dr. Ryszarda Piotrowskiego z konstytucji wynika, że partie polityczne mają działać metodami demokratycznymi, i konstytucyjnemu standardowi powinno podlegać zarówno wydawanie pieniędzy, jak i ich pozyskiwanie. Podkreślił, że partie powinny tak wydawać pieniądze, żeby nie można było pomyśleć, iż handlują prawem. – Mamy bardzo szkodliwy system finansowania partii politycznych, który po pierwsze nie usuwa tego podejrzenia, po drugie powoduje sytuację, że trudno wyobrazić sobie szanse wyboru kandydata, który nie został wysunięty przez istniejącą partię lub ugrupowanie polityczne. W wyborach do Sejmu jest to wręcz niemożliwe. Oznacza to, że pewna część obywateli jest w praktyce pozbawiona, także ze względu na sposób finansowania partii politycznych, możliwości realizacji swoich podstawowych praw politycznych - mówił. Dr Piotrowski skrytykował jednocześnie pomysł prywatyzacji partii politycznych. Zaproponował powołanie Funduszu na rzecz rozwoju demokracji. Miałby być on zasilany przede wszystkim przez obowiązkowy 10-procentowego odpis od dotacji i subwencji, a także od darowizn. Wsparcie z tego funduszu otrzymywałyby komitety wyborcze wyborców. Fundusz miałby także spełniać cele edukacyjne. – Trzeba pomyśleć o prawach politycznych tych obywateli, którzy nie mają szczęścia być zwolennikami żadnej partii politycznej – powiedział.

Dr Anna Materska-Sosnowska podkreśliła, że patrząc z perspektywy kilkunastu lat stosowania obecnego systemu finansowania partii politycznych powinniśmy się zastanowić co trzeba poprawić. – Należy się zastanowić, czy kwoty, które przeznaczamy na finansowanie partii politycznych nie są za duże - powiedziała. – Czy będziemy finansować partie, które przekroczyły 3 procent, czy także te, które przekroczyły – np. jak w Niemczech, 0,5 proc.- dodała. Zaznaczyła, że nie jest możliwe stworzenie zamkniętego katalogu wydatków partyjnych. Jej zdaniem należy się zastanowić nad określenie poziomu środków partyjnych, które powinny być przeznaczane na cele merytoryczne. – Najważniejsza jest przejrzystość tego wydatkowania i kontrola nad nim - podkreśliła. Zdaniem dr Materskiej-Sosnowskiej koncepcja finansowania np. przez odpis podatkowy nie sprawdziłaby się. Jako przykład podała statystyki z Niemiec i Stanów Zjednoczonych, które pokazują systematyczny spadek wpływów z datków.

- Brak zaufania jest kluczowym elementem, jeśli chodzi o cele finansowania partii przez społeczeństwo – podkreśliła dr Izabela Aldona Trzpil. Jej zdaniem deficyt zaufania społecznego wynika z braku merytorycznej polityki informacyjnej partii politycznych. Odnosząc się do progów finansowania partii politycznych i progów wyborczych, wskazała na „zabetonowanie”, które utrudnia „przebicie się” nowym ruchom społecznym. Podkreśliła, że potrzebna jest dyskusja nad takimi zmianami prawa, które stworzą równe szanse i warunki dla pluralizmu politycznego.

Dr hab. Krzysztof Skotnicki przypomniał, że dyskusja nad problemem finansowania partii politycznych toczy się na świecie od blisko stu lat. Zwrócił uwagę na konieczność ostrożnego posługiwania się przykładami rozwiązań występujących w innych krajach, ze względu na odmienne warunki oraz inny poziom akceptacji dla polityków i polityki. – Konstytucyjna zasada pluralizmu politycznego oznacza niewątpliwie autonomię działania partii politycznych. Ingerencja państwa w tę autonomię musi być bardzo wyważona, nie może iść zbyt daleko. Musimy dążyć do tego, aby sytuacja partii politycznych była zrównoważona - podkreślił.

Zdaniem posła Tadeusza Iwińskiego partie nie będą w stanie utrzymać się wyłącznie ze składek członkowskich. Poseł powoływał się na obowiązujący w Europie standard finansowania partii politycznych z budżetu państwa. Grażyna Kopińska z Fundacji Batorego podkreśliła, że od tego jak partie gromadzą fundusze ważniejsze jest to, jak je wydają i jak te wydatki są kontrolowane. Jej zdaniem należy zastanowić się nad tym, czy powinna być tak duża jak obecnie różnica w wysokości kwot, które otrzymują duże partie polityczne a mniejsze ugrupowania. - Warte zastanowienia jest obniżenie progu, od którego partie byłyby uprawnione do otrzymywania dotacji, np. do 1 procenta – dodała. Zaznaczyła, że potrzebna jest dużo większa niż obecnie przejrzystość w wydawaniu publicznych pieniędzy oraz wzmocnienie kontrolnej roli Państwowej Komisji Wyborczej. Zdaniem posła Krzysztofa Szczerskiego idea finansowania partii politycznych z budżetu państwa jest wynikiem głębszego założenia, że system partyjny jest podsystemem systemu politycznego państwa. Mariusz Gierej z mpolska24.pl wyraził opinię, że jedyną możliwością rozliczania partii jest pełna jawność ich wydatków. Poseł Julia Pitera zwróciła uwagę na przykład Stanów Zjednoczonych, gdzie nie ma finansowania partii z budżetu. Przypomniała, że w ostatnich latach zostały wprowadzone m.in. do Kodeksu Wyborczego przepisy, które uporządkowały finansowanie partii. Jako przykład podała sprawę zbywania wierzytelności komitetów wyborczych po ich wyrejestrowaniu na rzecz innych podmiotów oraz  likwidację tzw. cegiełek. Zwróciła też uwagę na bariery w przekazywaniu pieniędzy na wsparcie partii przez osoby fizyczne, np. wymóg, aby środki dla partii były przelewane z konta. Dodała, że takich kont nie ma ok. 10 milionów obywateli. Podkreśliła, że trzeba uporządkować partycypację obywateli w kosztach utrzymywania partii, które potrzebują środków na utrzymanie swoich urzędników, wynajem biur, sprzętu, opłacenie telefonów itp.

Debata odbywa się pod patronatem medialnym Polskiej Agencje Prasowej, TVP Info oraz Polskiego Radia.