Zapis przebiegu posiedzenia komisji
28-02-2014

Wersja publikowana w formacie PDF

Podkomisje:
  • Komisja Zdrowia /nr 121/
Mówcy:
  • Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz
  • P.o. dyrektor Śląskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ Barbara Bulanowska
  • Poseł Piotr Chmielowski /SLD/
  • Poseł Tadeusz Dziuba /PiS/
  • Poseł Czesław Hoc /PiS/
  • Poseł Józefa Hrynkiewicz /PiS/
  • Pełnomocnik prawny Sensor Cliniq sp. z o.o. Paulina Kieszkowska-Knapik
  • Poseł Dariusz Joński (SLD) – spoza składu Komisji
  • Poseł Jadwiga Wiśniewska (PiS) – spoza składu Komisji
  • Poseł Łukasz Krupa /TR/
  • Przewodniczący poseł Tomasz Latos /PiS/
  • Dyrektor Departamentu Ubezpieczenia Zdrowotnego MZ Sylwia Lis
  • Poseł Beata Małecka-Libera /PO/
  • Poseł Kazimierz Moskal /PiS/
  • Sekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia Sławomir Neumann
  • P.o. prezes Narodowego Funduszu Zdrowia Marcin Pakulski
  • Dyrektor Departamentu Prawnego MZ Władysław Puzoń
  • Poseł Krystyna Skowrońska /PO/
  • Poseł Lech Sprawka /PiS/
  • Poseł Anna Zalewska /PiS/

Komisja Zdrowia, obradująca pod przewodnictwem posła Tomasza Latosa (PiS), przewodniczącego Komisji, zrealizowała następujący porządek dzienny:

– nieprawidłowości w Śląskim Oddziale Wojewódzkim Narodowego Funduszu Zdrowia, a w szczególności fikcyjnych kontroli przeprowadzanych przez tę instytucję u niektórych świadczeniodawców oraz nacisków wywieranych ze strony wiceministra zdrowia wobec prezesa NFZ, dotyczących kontraktów zawieranych z prywatnymi podmiotami.

W posiedzeniu udział wzięli: Bartosz Arłukowicz minister zdrowia wraz ze współpracownikami, Marcin Pakulski p.o. prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia wraz ze współpracownikami, Maciej Piróg doradca w Kancelarii Prezydenta RP, Marek Trosiński wicedyrektor Departamentu Zdrowia w Najwyższej Izbie Kontroli, Mariusz Janikowski sekretarz Naczelnej Rady Lekarskiej, Irena Rej prezes Izby Gospodarczej „Farmacja Polska”, Dobrawa Biadun ekspert Konfederacji Pracodawców Prywatnych „Lewiatan”, Paulina Kieszkowska-Knapik pełnomocnik prawny Sensor Cliniq sp. z o.o.

W posiedzeniu udział wzięli pracownicy Kancelarii Sejmu: Longina Grzegrzułka, Maria Taurogińska-Kopeć – z sekretariatu Komisji w Biurze Komisji Sejmowych.

Przewodniczący poseł Tomasz Latos (PiS):

Otwieram posiedzenie Komisji Zdrowia. Witam bardzo serdecznie wszystkie przybyłe osoby. Przypominam, że dzisiejsze posiedzenie zostało zwołane w trybie art. 152 ust. 2 regulaminu Sejmu, tzn. na wniosek grupy posłów. Zgodnie z regulaminem, jeśli posiedzenie jest zwołane w takim trybie, nie ma możliwości, aby wnosić o przerwanie posiedzenia Komisji ani o zmianę zakresu jej obrad.

W porządku obrad mamy dziś jeden punkt, którym jest rozpatrzenie nieprawidłowości w Śląskim Oddziale Wojewódzkim Narodowego Funduszu Zdrowia, a w szczególności fikcyjnych kontroli przeprowadzanych przez tę instytucję u niektórych świadczeniodawców oraz nacisków wywieranych ze strony wiceministra zdrowia wobec prezesa NFZ, dotyczących kontraktów zawieranych z prywatnymi podmiotami. Z tego, co przed chwilą przytoczyłem widać wyraźnie, że formuła posiedzenia jest dość szeroka. Mam nadzieję, że uda nam się jednak skoncentrować w trakcie obrad na dwóch sprawach, o których w ostatnim czasie donosiła prasa i które de facto były podstawą zwołania dzisiejszego posiedzenia.

Zanim przejdziemy do części merytorycznej, chciałbym serdecznie przywitać w naszym gronie pana ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza wraz z liczną grupą współpracowników. Wydaje mi się, że chyba wszyscy wiceministrowie zdrowia zaszczycili dziś swoją obecnością naszą Komisję. Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego faktu. Witam także pana Mariusza Pakulskiego, prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia, także przybyłego z licznym gronem współpracowników. Serdecznie, jeszcze raz, witam koleżanki i kolegów posłów oraz wszystkich zaproszonych gości i przedstawicieli mediów.

Panie ministrze, zanim oddam panu głos, chciałbym powiedzieć kilka zdań tytułem wprowadzenia, niejako w charakterze wstępu do dyskusji. Zakładam, że pan lub pańscy współpracownicy wyjaśnicie nam dziś dogłębnie całą zaistniałą sytuację. W tym celu się spotkaliśmy i na to bardzo liczymy.

Przypomnę tylko, panie ministrze, że miał pan w zwyczaju wspominać niekiedy o tzw. chocholim tańcu i rzeczywiście mamy chyba do czynienia z czymś takim. Za każdym razem, kiedy ja lub jakieś inne osoby prostują nieprawdziwe informacje i podajemy, że świadczenia zdrowotne kontraktuje Narodowy Fundusz Zdrowia, zgodnie zresztą z treścią ustawy o świadczeniach zdrowotnych, pan, pan minister Neumann, a nawet pan premier Tusk twierdzicie, że coś zostało zakontraktowane przez Ministra Zdrowia i że to on jest organem kontraktującym świadczenia. Zaczynam podejrzewać w związku z tym, że cała ta sprawa, nie chcę użyć terminu afera, która spowodowała, że spotykamy się na dzisiejszym posiedzeniu, wzięła się stąd, że państwo, jako resort zdrowia, rzeczywiście wzięliście się za kontraktowanie świadczeń. A przynajmniej wkroczyliście w zakres spraw, w które wkraczać nie powinniście i dlatego mieliśmy do czynienia m.in. z ożywioną korespondencją, która nie dotyczyła bynajmniej ośmiuset podmiotów, które składały w ostatnim okresie skargi do Ministerstwa Zdrowia, ale szczególnie jednego konkretnego podmiotu. Moim zdaniem, również w tym tkwi przyczyna decyzji, które podejmowano w momencie, gdy pani prezes NFZ Agnieszka Pachciarz została już odwołana. Myślę, że także pan minister jest dziś przekonany, że dobrze się stało, iż spotkaliśmy się i wyjaśnialiśmy przyczyny odwołania pani prezes. Teraz okazuje się jednak, iż są jeszcze inne aspekty tej sprawy, które również wymagają wyjaśnienia.

Gdybyście państwo, jako resort zdrowia, zajmowali się tylko tym, co należy do waszych kompetencji, czyli nadzorem, a nie kontraktowaniem, to być może całej tej afery w ogóle by nie było. Użyłem określenia „afera”, ale czy przy tym określeniu pozostaniemy. To przesądzi – mam nadzieję – przebieg i wynik dzisiejszego posiedzenia Komisji Zdrowia.

Panowie ministrowie, zwracam się do was w ten sposób, ponieważ nie wiem, który z was zabierze głos jako pierwszy, czekamy na wyjaśnienia z waszej strony. Bardzo proszę, mikrofony są do waszej dyspozycji.

Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz:

Szanowny panie przewodniczący, szanowni państwo, bardzo dziękuję za zaproszenie na posiedzenie Komisji. Postaramy się dziś wspólnie wyjaśnić wszystkie wątpliwości, które pojawiły się wokół kilku spraw omawianych publicznie, zarówno przez posłów na Sejm, jak i w środkach przekazu. Chciałbym bardzo wyraźnie powiedzieć i podkreślić, że wszystkie czynności podejmowane przez resort zdrowia są podejmowane zgodnie z obowiązującymi przepisami, zgodnie z wymaganą procedurą i zgodnie z obowiązkami, które nakładają przepisy prawne na Ministerstwo Zdrowia. Pytania, które legły u podstaw zwołania dzisiejszego posiedzenia Komisji Zdrowia, posiadają swoje odpowiedzi. Za chwilę pan minister Neumann bardzo szczegółowo przedstawi i wyjaśni procedurę związaną z postępowaniem resortu w sprawie kilku szpitali, ale również w całym procesie kontraktowania. Wyjaśnienia obejmą zdarzenia mające miejsca w mazowieckim i śląskim oddziałach NFZ oraz sprawy związane z decyzjami, jakie były w tych kwestiach podejmowane przez resort zdrowia.

Zadaniem ministra zdrowia jest m.in. nadzór nad Narodowym Funduszem Zdrowia. W momencie, gdy zaczęły do nas napływać liczne sygnały, zarówno w postaci zapytań poselskich i interpelacji, jak i publikacji prasowych itd. – różnych informacji docierających do resortu drogą formalną – w październiku 2013 r. podjęliśmy decyzję o przeprowadzeniu kontroli w oddziale śląskim Narodowego Funduszu Zdrowia. Kontrola została podjęta w celu sprawdzenia, czy wszystkie decyzje w Śląskim Oddziale Wojewódzkim NFZ podejmowane są w sposób zgodny z prawem. Później, kiedy pojawiły się liczne medialne doniesienia o perturbacjach w śląskim oddziale NFZ, resort wysłał tam kolejną kontrolę. Objęła ona Śląski Oddział Wojewódzki NFZ i wszystkie pozostałe zainteresowane strony. Mam na myśli podmioty, wokół których toczyła się ożywiona debata publiczna i w sprawie których posłowie pisali do nas interpelacje. Wspomniani posłowie wywodzili się z różnych formacji politycznych.

Chcę w tym miejscu powiedzieć, że prezes Narodowego Funduszu Zdrowia podjął decyzję o zwolnieniu z pracy dyrektora śląskiego oddziału NFZ. Szczegóły tej sprawy, jeśli będzie taka potrzeba, przedstawi pan prezes Pakulski, ja jedynie ograniczę się do informacji wstępnych. Otóż, decyzja o zwolnieniu szefa śląskiego NFZ zapadła po tym, jak do prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia dotarły informacje, że jednego dnia dyrektor NFZ na Śląsku zwolnił wszystkich swoich zastępców, czym – najnormalniej w świecie – sparaliżował pracę śląskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia. NFZ posiada szereg obowiązków, które muszą być przez tę instytucję codziennie wypełniane po to, aby świadczenia medyczne były udzielane w sposób płynny.

Jeśli chodzi o publicznie podnoszoną sprawę tzw. rzekomego lobbingu ze strony pana ministra Neumanna, informuję państwa, że pan minister złożył w tej kwestii oświadczenie, zresztą upublicznione, i po analizie stosownych dokumentów nie widzę powodów, w dniu dzisiejszym, które uzasadniałyby złożenie przeze mnie wniosku o odwołanie pana ministra Neumanna z pełnionej przez niego funkcji. Chcę też bardzo wyraźnie powiedzieć, będzie o tym mówił również za chwilę pan minister Neumann, że zadeklarował on, iż wystąpi z pozwem sądowym przeciw tygodnikowi, który opisał zaistniałą sytuację, za sposób, w jaki została ona przedstawiona. Nie wdaję się w tym momencie w szczegóły, ponieważ zakładam, że wszyscy, a przynajmniej zdecydowana większość z nas zapoznała się z treścią tego artykułu.

Chcę również powiedzieć, że przedstawimy dziś państwu, a właściwie uczyni to pan minister Neumann, drugą stronę tej sprawy. Mam na myśli kwestię związaną z warszawskim, prywatnym podmiotem i sposobem rozdzielania kontraktów, poza konkursem, przez mazowiecki oddział Narodowego Funduszu Zdrowia. Sprawa, o której wspominam, jest i była na tyle bulwersująca, że wywołała w resorcie zdrowia nadzwyczajną czujność. Reakcja resortu nie jest zresztą niczym nadzwyczajnym. Ze względu na fakt nadzoru Ministerstwa Zdrowia nad NFZ odpowiadamy na każde pismo, które do resortu wpływa. Nie możemy żadnego pisma pozostawić bez odpowiedzi i m.in. dlatego pan minister Neumann na te pisma odpowiadał. Pan minister odpowiadał, ale jednocześnie przyglądał się tej sprawie niezwykle uważnie. Działo się tak z bardzo ważnego powodu, o którym za chwilę państwu opowiemy.

Kończąc już, ponieważ nie chciałbym nadmiernie przedłużać wstępu, gdyż zależy mi na tym, aby to pan minister Neumann przedstawił państwu precyzyjnie, krok po kroku, jak przebiegało postępowanie w tej sprawie, chcę jeszcze powiedzieć, że wspomniana kwestia jest bardzo skomplikowana, posiada złożony charakter. Obecnie toczą się w tej sprawie liczne kontrole, podejmowane zarówno ze strony resortu zdrowia, jak i innych instytucji. To wszystko ma na celu wyjaśnienie pewnych mechanizmów i dojście do prawdy na temat tego, kto i dlaczego oraz w którym momencie podejmował takie, a nie inne decyzje?

Jeśli pan przewodniczący pozwoli, to w tym momencie oddałbym głos panu ministrowi Neumannowi, który w sposób chronologiczny przedstawi procedurę i decyzje, jakie były podejmowane w resorcie zdrowia w kwestiach interesujących Wysoką Komisję.

Przewodniczący poseł Tomasz Latos (PiS):

Dokładnie tego oczekujemy, panie ministrze. Przecież w tym celu się dziś spotkaliśmy. Chcielibyśmy usłyszeć, jak to było, według pana ministra Neumanna. Bardzo proszę, panie ministrze.

Sekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia Sławomir Neumann:

Panie przewodniczący, Wysoka Komisjo, prawdę mówiąc, na wstępie chciałbym bardzo państwu podziękować za to, że zwołaliście posiedzenie w tym trybie, tzn. z art. 152 ust. 2 regulaminu Sejmu. Pozwala ono nam na rzetelne przedstawienie sytuacji, czego nie uczyniono w treści artykułu opublikowanego we „Wprost”. Rozumiem, że powodem zwołania dzisiejszego posiedzenia była m.in. chęć zapoznania się przez posłów z rzeczywistym przebiegiem zdarzeń opisanych w gazecie. Zgodnie ze słowami pana ministra Arłukowicza, insynuacje i zarzuty tygodnika „Wprost” znajdą swój finał w sądzie. W tej chwili jest przygotowywany pozew w tej sprawie. Zostanie on złożony w przyszłym tygodniu.

Teraz chciałbym się odnieść do tych insynuacji. Uczynię to w kilku punktach. Najpierw odniosę się do kwestii związanych z procedurą pracy w resorcie zdrowia oraz kontaktami pomiędzy Ministerstwem Zdrowia, świadczeniodawcami, szpitalami i Narodowym Funduszem Zdrowia, a w drugiej części wystąpienia chciałbym państwu przedstawić te aspekty sprawy, które zostały pominięte przez publikację tygodnia „Wprost”. Myślę, że jest to ta część sprawy, którą usiłuje się przykryć histerycznym artykułem we „Wprost”. Ta część prawdy stanowi dziś przedmiot badania prokuratury, a deklaruję, że będzie jeszcze kolejny wniosek do prokuratury w związku z nowymi materiałami, jakie otrzymaliśmy w dniu dzisiejszym. O tym jednak za chwilę, na wstępie odniosę się do kwestii stawianych zarzutów.

Po pierwsze, zarzut stawiany ministrowi zdrowia, że pisze pisma do Narodowego Funduszu Zdrowia w sprawie wyjaśnienia zaistniałej sytuacji. Ministrowi zarzuca się, że czyni tak na wniosek szpitala, który składa skargę na działanie NFZ. Szanowni państwo, moim zdaniem, byłby to chyba pierwszy w historii nieuczciwy lobbing, który dokonywałby się przy pomocy oficjalnych pism kierowanych przez ministra zdrowia do podległych mu jednostek. Podkreślam z całą mocą, że wszystkie pisma, jakie wychodziły z Ministerstwa Zdrowia, były wysyłane w normalnym, urzędowym trybie. Nie było żadnego nadzwyczajnego trybu wysyłania tychże pism. Cała korespondencja w tej sprawie była korespondencją urzędową i odbywała się w związku ze skargą szpitala wniesioną na działania urzędników z Narodowego Funduszu Zdrowia, przy czym nie miało znaczenia, czy chodzi o czynności podejmowane przez dyrektorów mazowieckiego oddziału NFZ, czy też przez samego prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia. Dla porównania podam, że tego typu interwencji w ubiegłym roku było ponad osiemdziesiąt. Tyle razy wnioski szpitali i przychodni kończyły się pismem wysyłanym w tej procedurze do prezesa lub dyrektora wojewódzkiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia. Mam ze sobą kilkanaście przykładowych pism tego rodzaju, które we wspomnianym trybie wysyłano do różnych dyrektorów NFZ w sprawie różnych szpitali. Proszę mi wierzyć, że w tego typu działaniach nie było niczego nadzwyczajnego. Oprócz wspomnianych pism zdarzają się również skargi ze strony organów prowadzących oraz skargi posłów i senatorów. Wszystkie one są traktowane w identyczny sposób. Każda skarga, każde pismo, które jest do nas kierowane ze skargą lub prośbą o wyjaśnienie działań Narodowego Funduszu Zdrowia, kończy się stosownym pismem ministra do NFZ z prośbą o wyjaśnienie danej sprawy.

Część opinii publicznej została zmanipulowana treścią artykułu dwójki dziennikarzy tygodnika „Wprost”, którzy kwestionują fakt, że minister w ogóle śmiał pisać tego rodzaju pisma. Dlaczego minister taką korespondencję prowadził? Postaram się to wyjaśnić.

W ustawie o świadczeniach, w art. 162 tejże ustawy, znajduje się przepis mówiący o tym, że nadzór nad działalnością Narodowego Funduszu Zdrowia sprawuje minister właściwy do spraw zdrowia. W art. 164 ust. 1 tej ustawy jest zapisane, że minister właściwy do spraw zdrowia może badać decyzje podejmowane przez dyrektora oddziału wojewódzkiego oraz uchwały podejmowane przez radę oddziału wojewódzkiego Funduszu. W art. 165 czytamy z kolei, że w ramach nadzoru minister właściwy do spraw zdrowia jest uprawniony, w szczególności, do żądania udostępnienia mu przez NFZ dokumentów związanych z działalnością Funduszu oraz żądania przekazania wszelkich informacji dotyczących działalności Funduszu. Idźmy dalej: art. 168 ust 1 stanowi, że minister właściwy do spraw zdrowia może żądać pisemnie niezwłocznego rozpatrzenia sprawy przez radę Funduszu, prezesa Funduszu, zastępców prezesa Funduszu i dyrektorów oddziałów wojewódzkich. Tak wyglądają nie tylko moje ustawowe kompetencje, ale również moje obowiązki. W związku z nimi kierujemy odpowiednie pisma do poszczególnych jednostek organizacyjnych NFZ.

Największe zarzuty i insynuacje dotyczą tego, że pisma z Ministerstwa Zdrowia wychodziły w związku ze skargą i interesami prywatnej kliniki. Przypuszczam, że w podtekście tego zarzutu tkwi stwierdzenie, że w takim przypadku nie miałem prawa napisać i wysłać stosownego pisma. Tym wszystkim, którzy myślą w taki sposób, dedykuję art. 32 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Cytuję: „Wszyscy są równi wobec prawa. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne”. Polecam im jeszcze art. 64 ust. 2: „Własność, inne prawa majątkowe oraz prawo dziedziczenia podlegają równej dla wszystkich ochronie prawnej”. W ustawie o świadczeniach, w art. 134, znajduje się natomiast przepis: „Fundusz jest obowiązany zapewnić równe traktowanie wszystkich świadczeniodawców ubiegających się o zawarcie umowy o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej”.

Stawianie zarzutów dotyczących pisania oficjalnych pism, zarzucanie, że ich treść dotyczyła prywatnego szpitala i nazywanie tego wszystkiego lobbingiem jest, według mnie, skandalicznym złamaniem zasady rzetelności dziennikarskiej i – mówiąc bezpośrednio – pomówieniem. Stawianie zarzutów, że w tym przypadku forma i treść pism była odmienna od innych, pisanych w analogicznych przypadkach, jest również nieprawdziwe i nieuzasadnione. Pism redagowanych w związku z art. 165 pisaliśmy w resorcie dość dużo. Mam ze sobą kopię pisma, które zostało wysłane do dyrektora Nowaka w śląskim NFZ oraz kopię pisma do ówczesnej prezes Narodowego Funduszu Zdrowia, pani Agnieszki Pachciarz. Jest ono datowane na lipiec 2013 r. i dotyczyło Ośrodka Terapii i Promocji Zdrowia w Szamotułach. Kolejne pismo, z maja 2012 r., do pana prezesa Paszkiewicza, podpisane zresztą przez panią prezes Pachciarz, wówczas jeszcze wiceministra zdrowia, dotyczące Europejskiego Centrum Zdrowia w Otwocku. Zostało ono wysłane w trybie nadzoru i odnosiło się do jak najbardziej prywatnego szpitala. Uważam, że stawianie mi jednostronnych zarzutów w analogicznej sytuacji jest stronnicze i skandaliczne.

Oprócz skarg kierowanych do resortu zdrowia przez szpitale trafiały także do nas pisma, których autorami byli posłowie i senatorowie Rzeczypospolitej. Dotyczyły one różnych kwestii, w tym także sprawy warszawskiej Sensor Cliniq i EuroMedic na Śląsku. Autorami tychże pism byli m.in.: pan poseł Tadeusz Dziuba z Prawa i Sprawiedliwości, pan Adam Kwiatkowski, także z PiS oraz pan senator Pociej z Platformy Obywatelskiej. Korespondencja nadesłana przez wymienione osoby dotyczyła firmy Sensor Cliniq. Jeśli natomiast chodzi o firmę EuroMedic, to w jej sprawie interweniowali pisemnie m.in.: poseł Jerzy Wenderlich z SLD, pani poseł Jadwiga Wiśniewska z PiS, pan poseł Wojciech Szarama z PiS, poseł Jerzy Borkowski z Twojego Ruchu i poseł Jacek Falfus z PiS. Na posiedzeniu Komisji w dniu 20 grudnia 2013 r. pani poseł Józefa Hrynkiewicz z Prawa i Sprawiedliwości powiedziała, kierując pytanie do ministra Arłukowicza: „Chciałabym pana zapytać, jakie są skutki prywatyzacji? Wczoraj dostałam list od zarządcy szpitala EuroMedic w Katowicach, z którym nie zawarto kontraktu, ponieważ jest to szpital prywatny. Czy o to chodzi? Jeżeli prywatyzujecie szpitale publiczne, a nie chcecie zawierać kontraktów ze szpitalami publicznymi, to o to chodzi? Jaki jest stan tych szpitali po prywatyzacji forsowanej od kilku lat przez Platformę?”.

W tej sytuacji wysuwanie zarzutów pod moim adresem o pisanie pism do NFZ, mimo że czynię to w trybie nadzoru, oraz zarzucanie mi, że został zastosowany specjalny tryb działania, specjalna procedura tylko w przypadku tego jednego szpitala, jest oczywistym kłamstwem. Kolejnym kłamstwem jest to, że jakoby w jakiś szczególny sposób miałem zmuszać panią prezes Pachciarz do rozpatrzenia odwołania skierowanego przez szpital Sensor Cliniq od decyzji dyrektora oddziału NFZ na Mazowszu. Rzekomo miało to być coś niezwykłego i wcześniej niespotykanego.

Aby w tym zakresie była całkowita jasność, informuję państwa, że od kilku lat szpitale i przychodnie skarżą się na działania Narodowego Funduszu Zdrowia, jeśli chodzi o odpisywanie na korespondencję, podtrzymywanie lub odrzucanie wnoszonych odwołań. W kwietniu ubiegłego roku pani prezes Pachciarz podjęła się zadania wprowadzenia planu naprawczego, zresztą po pismach z naszej strony, który miał polegać na przyspieszeniu procedury odwołań obowiązującej w NFZ. Szczególnie chodziło o sytuację, gdy odwołanie dotyczyło zamknięcia danej jednostki. Zamknięcie jednostki to ostateczne rozwiązanie problemu. Zgodnie z przepisami prawa, takiej jednostce należy się rozpatrzenie sprawy w terminach określonych ustawowo. Nie może być przecież tak, że czeka się do wygaśnięcia kontraktu, a dopiero po tym fakcie przystępuje się do rozpatrzenia odwołania. Taki stan rzeczy grozi bowiem odszkodowaniami wypłacanymi ze Skarbu Państwa. To nie prezes ani dyrektor NFZ będzie wypłacał odszkodowania. Ich ciężar spadnie na Skarb Państwa.

Jest dla mnie rzeczą co najmniej niezrozumiałą cytowanie w różnych pismach i wypowiedziach akapitu zawartego w artykule z „Wprost”, który rzekomo miał nieść w sobie wyjątkowe treści. Pozwolę sobie przytoczyć ten fragment mojego pisma, jakie skierowałem do pani prezes Pachciarz w związku z firmą Sensor Cliniq. Miało to miejsce w dniu 5 grudnia 2013 r. Cytuję: „Zauważyć należy, że rozwiązanie umowy ze świadczeniodawcą pociąga za sobą daleko idące skutki dla świadczeniodawcy, który poczynił istotne nakłady i najczęściej utrzymuje infrastrukturę w celu realizacji umowy z Funduszem do czasu zakończenia postępowania przed prezesem NFZ. W przypadku uznania zażalenia za zasadne opóźnienie w jego rozpatrzeniu pociągać więc może za sobą zwiększone koszty związane z odpowiedzialnością odszkodowawczą”. Zrozumiałbym punkt widzenia osób przytaczających ten fragment mojej wypowiedzi jako rzecz niezwykłą, gdyby była ona jedynym pismem wystosowanym w tego typu sprawie. Jednak w pismach wcześniejszych wysyłanych z Ministerstwa Zdrowia używano analogicznych stwierdzeń. Na przykład w kwietniu 2013 r., również w piśmie kierowanym do pani prezes Pachciarz, w sprawie „Twoje Zdrowie. Lekarze specjaliści” znajduje się następujący akapit. Cytuję: „Zauważyć należy, że rozwiązanie umowy ze świadczeniodawcą bez okresu wypowiedzenia pociąga za sobą daleko idące skutki dla świadczeniodawcy, który poczynił istotne nakłady i najczęściej utrzymuje infrastrukturę w celu realizacji umowy z Funduszem do czasu rozpatrzenia postępowania przed prezesem NFZ”. Koniec cytatu.

Szanowni państwo, zacytowałem państwu dwa identyczne fragmenty różnych pism, z kwietnia i z grudnia 2013 r. Są to standardowe pisma zawierające standardowe sformułowania. W kwietniu, kiedy powstało pierwsze pismo, nikt jeszcze nawet nie myślał o rozwiązaniu umowy ze spółką Sensor Cliniq, nawet nie przeprowadzono w niej jakiejkolwiek kontroli. Zacytowane fragmenty odnoszą się do różnych podmiotów. Mam nadzieję, że wszyscy mamy tego świadomość. Sytuacje, których dotyczą te pisma, są natomiast jak najbardziej naturalne w sporach pomiędzy świadczeniodawcą a Narodowym Funduszem Zdrowia. Sięgając jeszcze dalej wstecz, do października 2012 r., znajdujemy kolejne pismo, datowane na 25 października 2012 r., do pani prezes Pachciarz ode mnie, w związku z opóźnianiem się działań pani prezes dotyczących rozpatrywania składanych odwołań. Przywołane pismo dotyczyło Szpitala Uniwersyteckiego im. dr A. Jurasza w Bydgoszczy, Senseye sp. z o.o. z Krakowa i Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach. Jeszcze raz zwracam państwa uwagę na datę pisma – październik 2012 r.

Opowiadanie historii, że pismo w sprawie Sensor Cliniq miało jakiś nadzwyczajny charakter, że było ono czymś wyjątkowym i zupełnie niespotykanym, jest ewidentną nieprawdą, niepierwszą zresztą w artykule zamieszczonym we „Wprost”. Jest jednak jeszcze ważniejsza rzecz, którą się niestety pomija, a mianowicie – w żadnym z pism kierowanych do pani prezes Pachciarz ani do dyrektora mazowieckiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia nie ma absolutnie żadnej, nawet najmniejszej sugestii w sprawie tego, jak powinno zostać rozpatrzone odwołanie. Jedyne, co znajduje się w tych pismach, to stwierdzenie, że odwołanie ma zostać rozpatrzone w terminie określonym przepisami.

Chciałbym jeszcze wyjaśnić jedną rzecz. Po rozpatrzeniu przez panią prezes Pachciarz odwołania złożonego w grudniu, w sposób podtrzymujący rozwiązanie umowy z Sensor Cliniq, na zażalenie złożone do mnie przez Sensor Cliniq na działanie prezes Pachciarz, odpowiedziałem klinice w styczniu br., iż podtrzymuję decyzję podjętą przez panią prezes NFZ. O tym fakcie nie wspomina się w żadnym fragmencie opublikowanego artykułu.

Myślę, że warto spróbować rozjaśnić nieco kulisy tej sprawy, co pozwoli nam lepiej zrozumieć, dlaczego rzeczy toczyły się takim torem, dlaczego sprawa zaczęła żyć inną narracją i funkcjonować w przestrzeni publicznej w taki, a nie inny sposób. Żeby zrozumieć, dlaczego sprawę przedstawiano inaczej niż ona rzeczywiście wyglądała, należy zbadać, komu rzeczywiście zależało na takim przedstawieniu sprawy. W tym celu trzeba sięgnąć do określonych faktów powiązanych z opisywanymi wydarzeniami. Jest to niezmiernie istotne dla pokazania w pełnym świetle drugiej strony medalu, dotychczas pozostającej w cieniu i nieznanej opinii publicznej.

Resort zdrowia był zainteresowany i pytał o to w swoim piśmie, dlaczego Sensor Cliniq jest jedynym szpitalem okulistycznym, do którego w lipcu ubiegłego roku – ta data ma dość istotne znaczenie – wysłano 3300 ankiet z prośbą o wypełnienie przez pacjentów tegoż szpitala. Kolejne pytanie brzmi: dlaczego po pierwszej kontroli przeprowadzonej w Sensor Cliniq, która stwierdziła pobieranie dopłat od pacjentów, nałożono na ten szpital karę finansową, czyli potraktowano go identycznie jak inne szpitale w analogicznej sytuacji, ale zanim pierwsza kontrola dobiegła końca i wystąpiono z odwołaniem od niej, rozpoczęła się druga kontrola, zakończona 25 września 2013 r., zwieńczona wypowiedzeniem umowy z trzymiesięcznym okresem wypowiedzenia? Nie podano przy tym żadnej przyczyny, dlaczego umowa została wypowiedziana. Jeśli rzeczywistym powodem rozwiązania umowy z Sensor Cliniq, a tak twierdzi pani prezes Pachciarz, jest to, że skierowała wówczas do prokuratury doniesienie na klinikę Sensor Cliniq, iż pobiera ona nielegalne opłaty, to kontrakt powinien zostać rozwiązany natychmiast, bez wypowiedzenia. Takie zresztą stanowisko zajęliśmy oficjalnie w tej sprawie. Kontrakt jednak rozwiązano po okresie wypowiedzenia, co w istniejącej sytuacji było dla nas dość zastanawiające. Dlaczego istotny jest miesiąc lipiec, kiedy rozesłano ankiety i w ogóle dlaczego jest to jedyny szpital okulistyczny? O to również pytaliśmy. Chciałem się dowiedzieć, czy były inne przypadki podobnego ankietowania pacjentów. Otrzymałem odpowiedź twierdzącą. Po kilku kolejnych pismach z mojej strony oddział NFZ nadesłał odpowiedź, w której poinformował, że w grudniu przesłał kolejne 3000 ankiet do pacjentów innych szpitali. Zwracam uwagę, kiedy się to wszystko działo. Był to grudzień, a więc czas, kiedy cała akcja była już mocno nagłośniona.

Wracam do pytania o to, dlaczego znaczenie ma miesiąc lipiec. Szanowni państwo, w lipcu ubiegłego roku na stronach Ministerstwa Zdrowia pojawił się projekt ustawy o aneksowaniu umów na kolejny rok. Projekt ten poszedł do konsultacji zewnętrznych właśnie w lipcu ubiegłego roku. Cóż to oznaczało? Oznaczało to, że żaden nowy podmiot w przyszłym roku, czyli w 2014, nie wejdzie na rynek. Żaden nowy podmiot nie miał szansy wejść na rynek, gdyż nie było konkursów. Tak miało to wyglądać, gdyby projekt ustawy został zatwierdzony i nabrał mocy obowiązującej. Ponieważ był to projekt rządowy, można było z dużym prawdopodobieństwem zakładać, że zostanie on przyjęty.

W tym miejscu należy postawić pytanie, czy i komu mogło zależeć na tym, aby z rynku wypchnąć jedną prywatną klinikę, a jej kontrakt przekazać na rzecz innego podmiotu? Jest to fundamentalne pytanie, jeśli chce się wyjaśnić tę sprawę. To pytanie od stycznia 2014 r. zadajemy także prokuraturze. W styczniu pan prezes Pakulski skierował do prokuratury sprawę dotyczącą działania urzędników, w związku z przypadkiem szpitala Sensor Cliniq, a dziś, jak wspomniałem na wstępie, dołożymy do tego kolejne doniesienie, ponieważ dysponujemy nowymi dokumentami w sprawie.

Jak wyglądał harmonogram zdarzeń? We wrześniu ubiegłego roku, a dokładnie – jeśli się nie mylę – w dniu 25 września 2013 r. wypowiedziano szpitalowi umowę. Szpital złożył odwołanie. W moim piśmie do pani prezes Pachciarz z października 2013 r. – które nastąpiło po monitach z Sensor Cliniq, iż nie ma żadnej reakcji na ich odwołanie, nie ma również żadnej reakcji ze strony dyrektora mazowieckiego NFZ, a także pani prezes Pachciarz nie wykazuje żadnego zainteresowania spotkaniem i wysłuchaniem relacji drugiej strony – zapytałem, czy wpłynęło odwołanie od pani mecenas Pauliny Kieszkowskiej-Knapik, która jest pełnomocnikiem prawnym Sensor Cliniq. W listopadzie otrzymałem odpowiedź, że nie ma takiego odwołania – tak pani prezes Pachciarz napisała w piśmie do mnie. Z kolei pismo z grudnia ubiegłego roku adresowane do pani mecenas Kieszkowskiej-Knapik mówi o tym, że prezes NFZ nie podtrzymał odwołania złożonego we wrześniu 2013 r. W ten sposób, mimo że w moich kompetencjach leży nadzór nad działalnością Narodowego Funduszu Zdrowia, zostałem wprowadzony w błąd przez prezesa NFZ. Ta sytuacja dała nam sporo do myślenia, dlaczego dzieje się tak, że ktoś próbuje zamknąć jeden szpital w Warszawie i szuka miejsca dla innego podmiotu, do którego chciałby ten kontrakt przenieść? Tak nam się wówczas wydawało i dlatego zaczęliśmy sprawę badać i stawiać dodatkowe pytania. Dla obserwatora z zewnątrz całość postępowania mogła nie być zrozumiała i mogła rodzić pytania, skąd tak wiele niejasnych kwestii?

Jak wyglądała sytuacja w szczegółach? Wypowiedzenie kończyło się po 20 grudnia ubiegłego roku, co oznaczało, że szpital zostałby jeszcze w tamtym miesiącu zamknięty, a jego kontrakt mógłby zostać podzielony. Co się dzieje z tą sprawą? W dniu 3 grudnia dyrektor Mazowieckiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ, w ramach rokowań, czyli poza konkursem, zaprasza do rozmów dwa szpitale. Rokowania mają prowadzić de facto do przejęcia kontraktu Sensor Cliniq. Te szpitale to placówki w Grójcu i w Ostrołęce.

Przypominam, że Sensor Cliniq jest szpitalem warszawskim, a poza tym w Warszawie działa 17 innych szpitali posiadających oddziały okulistyczne, którym można było podnieść kontrakty po to, aby przejąć byłych pacjentów Sensor Cliniq. Mimo to, proponuje się Grójec i Ostrołękę, przy czym w Ostrołęce są zaledwie dwa łóżka okulistyczne. Jak powiedziałem, 3 grudnia są zaproponowane rokowania, a 13 grudnia zostaje podpisana umowa ze szpitalami w Grójcu i w Ostrołęce. Wszystko to dzieje się kilkanaście dni przed końcem roku. Dlaczego? Ponieważ dzięki ustawie aneksującej można ten kontrakt przenieść na cały kolejny rok 2014 już bez żadnego konkursu. Oznacza to, że nowy świadczeniodawca mógł zostać wprowadzony na rynek poza jakimikolwiek normami i procedurami. Żeby było jeszcze ciekawiej, szpital z Grójca jeszcze na początku października 2013 r. nie posiadał w ogóle oddziału okulistycznego. Takiego oddziału fizycznie nie było. Został on zarejestrowany dopiero 17 października ubiegłego roku, czyli w momencie, gdy było już wiadomo, że kontrakt prywatnej klinice z Warszawy zostanie zabrany i istnieje realna szansa na przekazanie go do Grójca. Żeby było jeszcze śmieszniej albo dramatyczniej, okazało się, że w 2012 r. w szpitalu w Grójcu prywatna klinika okulistyczna poniosła określone koszty związane z wyremontowaniem szpitalnego oddziału okulistycznego, a następnie przejęła go na siedem lat od tego szpitala. Czyli, jaki obraz nam się z tego wyłania? Zwalczamy prywatną klinikę w Warszawie, a jej kontrakt przekazujemy publicznemu, teoretycznie, szpitalowi w Grójcu, który w rzeczywistości na swoim terenie, na okulistyce, ma prywatną, komercyjną klinikę.

Badaliśmy jednak tę sprawę dalej i do czego doszliśmy? Prywatny inwestor, który podpisał umowę ze szpitalem i poniósł z tego tytułu kreślone koszty, jeśli nie otrzyma kontraktu, nie będzie miał z tego tytułu żadnych profitów. Dziś sprawa wygląda tak, że Grójec ma kontrakt na rok 2014, także na pierwszą połowę, ale w mniejszej kwocie, ponieważ nie udało się zabrać kontraktu Sensor Cliniq, przynajmniej na tę chwilę.

Szanowni państwo, jest jeszcze jeden wątek tej sprawy, moim zdaniem, niezmiernie istotny. Mam na myśli personalia osób, które za tym wszystkim stoją. Wydaje mi się, że warto, aby Wysoka Komisja również te personalia poznała. Ta kwestia jest bardzo ważna, ponieważ rzuca zdecydowanie więcej światła na wiele innych spraw. Obecnie dyrektorem szpitala w Grójcu jest pan Lejk, były wiceprezes Narodowego Funduszu Zdrowia. Ordynatorem oddziału okulistycznego w Grójcu jest pan dr Michał Kamiński, również były wiceprezes Narodowego Funduszu Zdrowia. Obaj panowie pełnili funkcje wiceprezesów NFZ w czasie, gdy pracował w nim pan Twarowski, dyrektor oddziału mazowieckiego NFZ. Był on wówczas podwładnym panów prezesów. Poza tym, pan prezes Kamiński przyjmował do pracy pana dyrektora Jeleniewskiego, zastępcę dyrektora oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia w województwie mazowieckim. Obaj panowie dyrektorzy byli w pewnym czasie podwładnymi byłych panów prezesów i to właśnie ci panowie dyrektorzy zaproponowali, w dniu 3 grudnia 2013 r., swoim byłym przełożonym wejście w kontrakt okulistyczny w Grójcu. Kim jest pan ordynator Michał Kamiński poza tym, że kiedyś pełnił funkcję wiceprezesa NFZ? Jest on również właścicielem kilku prywatnych klinik okulistycznych, w tym kliniki Okomedic, konkurenta Sensor Cliniq w Warszawie. W tym momencie stawiam pytanie, czy przypadkiem nie jest tak, że rękami urzędników Narodowego Funduszu Zdrowia jedna prywatna klinika niszczy inną prywatną klinikę? Czy przypadkiem nie jest tak, że prywatna klinika pana Michała Kamińskiego, która zainwestowała pieniądze w szpital w Grójcu w 2012 r., ale jak się okazało nie miała realnych możliwości funkcjonowania w roku 2013 i 2014 z powodu braku kontraktu, potrzebowała pomocy w postaci wykorzystania pewnych personalnych zależności? Czy nie jest rzeczą dziwną i zaskakującą, że w sprawie rokowań zwrócono się tylko do tych panów? Nie zapytano żadnego z 17 warszawskich szpitali, które posiadają u siebie okulistykę, ale zapytano akurat Grójec. Czy państwa zdaniem, nie jest to przynajmniej dziwna rzecz?

Czy nie uważacie państwo za dziwną rzecz, że pan Michał Kamiński i pan były prezes Lejk, składając ofertę w grudniu 2013 r. do Narodowego Funduszu Zdrowia w Warszawie, w złożonej ofercie wskazali sześciu lekarzy. Jeden z nich to Michał Kamiński, drugi lekarz ma etat w szpitalu w Grójcu i przy okazji, prawdopodobnie całkiem przypadkowo, jest pracownikiem prywatnej kliniki pana Kamińskiego, a czterej pozostali pochodzą ze Śląska. Ta czwórka ze Śląska miała być zgłoszona do oferty złożonej w mazowieckim oddziale NFZ na zasadzie wolontariatu. Spośród tych czterech lekarzy jeden już teraz pracuje w wymiarze 87 godzin, drugi 51, a trzeci 46. Rozumiem, że mimo to przyjechaliby oni ze Śląska do Grójca, aby tam świadczyć usługi.

Informuję państwa, że jeden z tych lekarzy, dysponujemy stosownym oświadczeniem z jego strony, podał nam, iż nigdy nie składał żadnych dokumentów do szpitala w Grójcu ani nie wyrażał zgody na zatrudnienie go przez szpital w Grójcu lub jakąkolwiek inną spółkę działającą na tamtym terenie. Posiadamy również wzory podpisów złożonych rzekomo w ofercie, które różnią się m.in. od prawdziwego podpisu jednego z lekarzy wskazanych w tym dokumencie. Tę sprawę przekażemy do prokuratury, ponieważ istnieje podejrzenie sfałszowania dokumentacji złożonej w ramach rokowań do Mazowieckiego Oddziału Wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia przez szpital w Grójcu, pod który niejako podłączona była prywatna klinika.

Dziś sytuacja w Grójcu wygląda następująco: do szpitala publicznego trafił kontrakt okulistyczny, ale w 76% został on przejęty przez prywatną klinikę pana Michała Kamińskiego, a pozostałe koszty to wynagrodzenia dla lekarzy pozostające po stronie szpitala, czyli wynagrodzenia dla pana Kamińskiego i tego drugiego lekarza z prywatnej kliniki pana Kamińskiego. Reszta zgłoszonych lekarzy jest na wolontariacie, a poza tym jeden z nich przyznał, że w ogóle w Grójcu nie pracuje, co potwierdził stosownym oświadczeniem.

Tak wygląda sprawa kontraktu okulistycznego z drugiej strony, tej, która nie była przedstawiana opinii publicznej. Nasze pytania i prośby o informacje pozostawały bez odpowiedzi lub udzielano nam odpowiedzi wymijających, lub nawet nieprawdziwych, jak to miało miejsce w piśmie pani Pachciarz, że brak jest odwołania ze strony spółki Sensor Cliniq.

Jeśli moje kompetencje w zakresie kontroli i nadzoru nad NFZ są poddawane negacji, to rozumiem, że komuś bardzo zależy na tym, aby sprawę zagmatwać na tyle, żeby nie było możliwe dojście do rzeczy absolutnie kluczowej, jaką była w tym przypadku cała sprawa związana z przeniesieniem kontraktu okulistycznego do innego podmiotu, do prywatnej kliniki w Grójcu.

Chcę państwu powiedzieć, że tę sprawę badamy bardzo starannie i skierujemy ją do prokuratury, zwłaszcza że mamy uzasadnione podejrzenie, iż dopuszczono się sfałszowania dokumentacji, na co posiadamy stosowne oświadczenie jednego z lekarzy. Jak już wspominałem, kwestionuje on prawdziwość zgłoszenia swojej kandydatury jako wolontariusza do pracy w szpitalu w Grójcu…

Przewodniczący poseł Tomasz Latos (PiS):

Panie ministrze, bardzo pana przepraszam za to, że przerywam pańską wypowiedź. Kwestie, które pan przedstawia, są niewątpliwie bardzo ważne i nie chciałbym nadmiernie ingerować w tok pana wypowiedzi, ale pozwolę sobie przypomnieć o pewnej zasadzie, która obowiązuje wszystkich. Musimy trzymać się tematu, w związku z którym zostało zwołane dzisiejsze posiedzenie Komisji. Jak pan zauważył, pozwoliłem panu bardzo szeroko naświetlić wątek dotyczący Sensor Cliniq…

Poseł Krystyna Skowrońska (PO):

Ale może pan przewodniczący pozwoli jednak panu ministrowi skończyć jego wypowiedź.

Przewodniczący poseł Tomasz Latos (PiS):

Naturalnie, że tak. Przypominam jedynie, że zasady obowiązują wszystkich, także posłów. Nie ingerowałem dotychczas w wypowiedź pana ministra, ale pozwolę sobie zauważyć, że jeśli zajdzie potrzeba, możemy spotkać się dodatkowo w celu omówienia poruszonych przez pana zagadnień. Dziś omawiamy temat, który przytoczyłem na początku posiedzenia. Zanim pani poseł Skowrońska przybyła na nasze obrady, naświetliłem wszystkim uczestnikom posiedzenia, w jakiej sprawie i w jakim trybie się dziś zebraliśmy. Regulamin Sejmu nakłada na nas ściśle obowiązek skoncentrowania się wyłącznie na tym aspekcie sprawy, na tym zagadnieniu, w celu omówieniu którego została zwołana Komisja.

Proszę kontynuować, panie ministrze. Byłbym jednak wdzięczny, gdyby miał pan na względzie, iż umożliwiłem panu szeroką i nieskrępowaną wypowiedź i w dalszej części dostosował się jednak do mojej prośby. Bardzo proszę.

Sekretarz stanu w MZ Sławomir Neumann:

Rozumiem, panie przewodniczący. Z oczywistych względów podziękowałem panu na początku mojej wypowiedzi za stworzenie nam możliwości zabrania głosu i przedstawienia swojego punktu widzenia w tej sprawie na forum Komisji Zdrowia. Zależało nam szczególnie na publicznym przedstawieniu pewnych faktów i wskazaniu, gdzie i jakie dokumenty się znajdują oraz jakie działania w tej sprawie podjął resort zdrowia. Moim zdaniem, ważna jest np. informacja o zawiadomieniu do prokuratury skierowanym w styczniu tego roku dotyczącym działań urzędników NFZ w sprawie Sensor Cliniq i w związku z przydzielaniem kontraktów innym szpitalom.

Jesteśmy również zainteresowani wyjaśnieniem związku, jeśli takowy istnieje, pomiędzy czterema osobami, które wcześniej pracowały wspólnie w centrali Narodowego Funduszu Zdrowia, a teraz próbowały wspólnie przeprowadzić procedurę przeniesienia kontraktu do Grójca z pominięciem konkursu. Uważamy, że ten aspekt sprawy zasługuje na głębsze zbadanie.

Interesujące jest także dla nas wyjaśnienie, czy pani prezes Pachciarz była świadoma tego, co dzieje się w Narodowym Funduszu Zdrowia w Warszawie. Czy wiedziała, jakie są prawdziwe losy kontraktu Sensor Cliniq i co dzieje się w związku z kontraktem dla szpitala w Grójcu. Dzięki kontroli z Ministerstwa Zdrowia wysłanej do NFZ i do Grójca dość szybko te sprawa została przez nas wyjaśniona. Tych wyjaśnień pani prezes nie chciała nam jednak przekazać wcześniej, w swoich pismach.

Kończąc wątek spółki Sensor Cliniq, chcę bardzo wyraźnie powiedzieć, że moje stanowisko, jeśli chodzi o stosowanie dopłat przez pacjentów jest negatywne. Podtrzymuję w tym momencie stanowisko NFZ mówiące, że szpitalowi takich dopłat brać nie wolno. W ten sposób odpowiadam jednocześnie na pytanie pani mecenas Kieszkowskiej-Knapik, pełnomocnika Sensor Cliniq, kierowane w tej sprawie do Ministerstwa Zdrowia.

W tej chwili chciałbym przejść do sprawy śląskiej, związanej ze spółką EuroMedic i wydarzeniami mającymi miejsce na Śląsku. Postaram się na początku przedstawić państwu chronologię wydarzeń.

We wrześniu 2013 r. została wypowiedziana umowa szpitalowi EuroMedic. Stało się tak na podstawie protokołu kontrolnego Centralnego Biura Antykorupcyjnego, który dyrektor śląskiego oddziału NFZ otrzymał w maju 2013 r. Zwracam uwagę, że w tej sprawie nie działo się nic w okresie pomiędzy majem i wrześniem 2013 r. Ostatecznie, we wrześniu umowę wypowiedziano, a w październiku dyrektor oddziału śląskiego NFZ wysłał kontrolę do szpitala EuroMedic. Miało to jednak miejsce już po formalnym wypowiedzeniu umowy.

W międzyczasie protestował Związek Zawodowy „Solidarność” ze szpitala EuroMedic. Starał się on skłonić ministra zdrowia do zainteresowania się tą sprawą i do ingerencji w dziejące się zdarzenia. Ministerstwo wyraziło zainteresowanie i wystąpiliśmy z oficjalnymi pismami z prośbą o wyjaśnienie tego przypadku. Zażądaliśmy informacji na temat tego, co stanowiło przyczynę wypowiedzenia umowy oraz co spowodowało, że żadne działania nie były podejmowane przez kilka miesięcy.

Pan Nowak, dyrektor Śląskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ, kontrolę rozpoczętą w październiku 2013 r. zakończył w lutym bieżącego roku. Do końca grudnia, tj. do czasu, kiedy wygasał kontrakt, kontrola nie była zakończona. Zamknięto ją dopiero w lutym 2014 r. po naszych kilkukrotnych monitach i naciskach. Zarówno w grudniu, kiedy istniało realne ryzyko wygaśnięcia kontraktu, ani tym bardziej w styczniu nie mieliśmy odpowiednio zabezpieczonych pacjentów tego szpitala. Nie zapewniono im płynnego przejścia do innego świadczeniodawcy, a warto zaznaczyć, że są to pacjenci kardiologiczni. Nie posiadaliśmy także wiedzy na temat tego, czy decyzja o wygaśnięciu kontraktu została podjęte zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa. Dopiero 3 lutego br. pan dyrektor Nowak przedstawił nam na piśmie informację na temat dalszych losów pacjentów, którzy do końca lutego pozostaną w szpitalu EuroMedic. Wówczas dowiedzieliśmy się, jaki los czeka pacjentów po zakończeniu kontraktu. Tę sprawę bez przerwy podnosiliśmy w naszej korespondencji ze śląskim NFZ. W lutym nowa dyrektor śląskiego oddziału NFZ, powołana po odwołaniu dyrektora Nowaka, przeprowadzając weryfikację dokumentów, rozwiązała kontrakt ze szpitalem EuroMedic w trybie natychmiastowym.

Na zakończenie chciałbym jeszcze zwrócić państwa uwagę na kilka rzeczy. Po pierwsze, w żadnym z naszych pism, tak dotyczących jednego, jak i drugiego szpitala, nie znalazła się jakakolwiek sugestia na temat tego, jak NFZ powinien rozwiązać daną sprawę. Nic takiego nie znalazło się w naszej korespondencji. W żadnym momencie nie naciskaliśmy na to, aby załatwienie sprawy miało pozytywne skutki dla którejkolwiek ze stron. Prosiliśmy jedynie o informację, pytaliśmy o zakres prowadzonych kontroli, ich szczegółowość oraz staraliśmy się wyjaśnić, dlaczego kontrola jest przeprowadzona w tym, a nie innym miejscu. Poruszanie przez nas tych kwestii było skutkiem obszaru zainteresowań, który mieścił się jak najbardziej w posiadanych przez resort kompetencjach. Po tym, jak pani prezes NFZ podtrzymała decyzję o wygaśnięciu umowy, uznałem jej orzeczenie w tej sprawie. Na pytanie, czy można brać dopłaty od pacjentów, odpowiedziałem wyraźnie, że takich dopłat brać nie wolno. Tak wyglądają fakty, które znajdują potwierdzenie w dokumentach zgromadzonych przez Ministerstwo Zdrowia. Wspomniane dokumenty stanowią poza tym dowód pełnej jawności i transparentności w działaniach podejmowanych przez ministra zdrowia w zakresie nadzoru i kontroli nad Narodowym Funduszem Zdrowia. Nie było z naszej strony żadnego innego działania, ponad to, które państwu przedstawiłem.

Mam nadzieję, że praca prokuratury w jednej i drugiej sprawie pozwoli także na rekonstrukcję powiązań personalnych, które mogą wiele w tych kwestiach wyjaśnić. Myślę, że niektóre sytuacje, budzące w tej chwili wątpliwości i sprawiające wrażenie zaskakujących, dadzą się wyjaśnić poprzez związki łączące ludzi pracujących wcześniej wspólnie w NFZ, a obecnie usiłujących wykorzystać pewne zależności i znajomości do takiego sterowania kontraktami, które będzie dla nich korzystne.

Z mojej strony to byłoby wszystko, jeśli chodzi o wstępne wyjaśnienia. Rozumiem, że będą pytania od państwa posłów i dlatego deklaruję udzielenie wszelkich możliwych odpowiedzi. Zdaje się, że w tej chwili jeszcze pan prezes Pakulski przedstawi swój punkt widzenia na te sprawy.

Na zakończenie powiem jeszcze , że pozew przeciwko tygodnikowi „Wprost” w związku z postawionym mu zarzutem szkalowania mojego dobrego imienia zostanie złożony w najbliższym czasie. Od wydawcy tego czasopisma oczekuję sprostowania i stosownych przeprosin.

Przewodniczący poseł Tomasz Latos (PiS):

Dziękuję panu ministrowi Neumannowi. O zabranie głosu proszę pana prezesa Pakulskiego. Zanim pan rozpocznie, serdeczna prośba do pana, panie prezesie – bardzo proszę, aby w swojej wypowiedzi trzymał się pan stricte tematyki dotyczącej powodu, dla którego zostało zwołane posiedzenie Komisji. Bardzo proszę, panie prezesie, ma pan głos.

P.o. prezes Narodowego Funduszu Zdrowia Marcin Pakulski:

Dziękuję, panie przewodniczący. Jeśli chodzi o moją osobę, to pojawia się ona w dwóch aspektach omawianej sprawy. Pierwszy to rzekome, fikcyjne kontrole w śląskim oddziale Narodowego Funduszu Zdrowia. Drugi odnosi się do rzekomych nacisków na dyrektora Nowaka w sprawie protokołu sporządzonego przez Centralne Biuro Antykorupcyjne.

Zgodnie z zasadą przyjętą przez ówczesnego dyrektora Śląskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ, pana Zygmunta Klosę, wszystkie decyzje w sprawie kontroli i wystąpień pokontrolnych należały w tym czasie do jego kompetencji. Żadne wystąpienie pokontrolne ani żadna decyzja, która była zawierana w takim wystąpieniu, nie mogła być przygotowana bez jego wiedzy i zgody.

Wystąpień pokontrolnych dotyczących podmiotu EuroMedic, a w zasadzie dwóch podmiotów EuroMedic, było w sumie siedem. Mój podpis, jako osoby upoważnionej przez dyrektora Zygmunta Klosę, znajduje się na dwóch egzemplarzach wystąpień pokontrolnych, przy czym jedno z tych wystąpień pokontrolnych wskazuje nieprawidłowości i zawiera informację o nałożonych karach. Stąd wynika, że głoszona teza, iż wszystkie kontrole były fikcyjne, jest nieprawdziwa.

Co do drugiego wystąpienia pokontrolnego, to jest faktem, że nie zawiera ono uwag o jakichkolwiek nieprawidłowościach. Jednak zarówno w treści tego protokołu, jak i w dokumentach, które znajdują się w dyspozycji wojewódzkiego oddziału NFZ na Śląsku znajdują się stwierdzenia, z których wynika, że wystąpienie pokontrolne, o jakim mowa i na które powołują się autorzy tekstu we „Wprost”, podpisane przeze mnie z upoważnienia, po wcześniejszym zaparafowaniu przez właściwych pracowników, zostało przygotowane na podstawie decyzji dyrektora śląskiego oddziału NFZ. Była to decyzja akceptująca treść notatki wraz z projektem tekstu wystąpienia.

Na wspomnianej notatce nie ma żadnych parafek, które wiązałyby się z moją osobą. Oznacza to, że pan dyrektor Klosa kontaktował się z pracowniami pionu kontroli bezpośrednio i osobiście ustalił, jakie mają być decyzje dotyczące tego zdarzenia. Ta sprawa jest wskazana na stronach protokołu sporządzonego przez CBA.

W treści artykułu zamieszczonego we „Wprost” znajduje się zdanie mówiące, że za każdym razem, gdy mowa o nierzetelnej kontroli lub jakichkolwiek innych nieprawidłowościach, widnieje moje nazwisko. Chcę państwa poinformować, że na 33 stronie protokołu kontroli jest faktycznie mowa o nieprawidłowościach, jednak mojego nazwiska tam nie ma. Zwykle jest tak, że na materiały związane z finalizacją każdej kontroli składają się dwa dokumenty. Jest to protokół kontroli, który opisuje zastany stan rzeczy. Podmiot, który jest kontrolowany, może wnosić uwagi do tego protokołu poprzez osobę swojego kierownika. Drugi dokument, będący podsumowaniem kontroli i zawierającym wnioski, oceny i uwagi jest tzw. wystąpieniem pokontrolnym. Takie wystąpienie pokontrolne zostało skierowane do dyrektora Grzegorza Nowaka. W całym wystąpieniu nie ma mowy o personalnym wskazaniu jakiejkolwiek osoby. Na ostatniej stronie znajdują się wnioski, ale nie odnoszą się one personalnie do kogokolwiek, a tym samym nie dotyczą mojej osoby.

Poseł Anna Zalewska (PiS):

A do stanowiska?

P.o. prezes NFZ Marcin Pakulski:

Też nie, pani poseł. Mogę państwu przeczytać właściwy fragment na potwierdzenie moich słów. Cytuję: „Przedstawiając powyższe oceny i uwagi, Centralne Biuro Antykorupcyjne wnosi o, po pierwsze, respektowanie zasad równego traktowania świadczeniodawców na etapie określania ilości świadczeń dla poszczególnych oferentów i prowadzonych postępowaniach konkursowych; po drugie, przestrzeganie przepisów dotyczących przedłużania terminu składania ofert w prowadzonych postępowaniach konkursowych; po trzecie, weryfikację przez komisję konkursową prawdziwości składanych przez oferentów oświadczeń w zakresie posiadanych certyfikatów w prowadzonych postępowaniach konkursowych; po czwarte, weryfikowanie przestrzegania przez świadczeniodawców art. 132 ust. 3 ustawy o świadczeniach oraz ewentualne zastosowanie sankcji określonej w § 36 ust. 1 pkt 2 ogólnych warunków umów; po piąte, rzetelne prowadzenie kontroli u oferentów i świadczeniodawców. Stosownie do zapisu art. 46 ust. 5 ustawy o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym proszę o poinformowanie tutejszej delegatury CBA o sposobie wykorzystania informacji z niniejszego wniosku”. Tak brzmi treść zawarta w protokole CBA.

Ze względu na to, że w trakcie prowadzonej kontroli kontrolerzy z CBA nie zwracali się do mnie o złożenie wyjaśnień, zaś możliwość złożenia wyjaśnień miały wszystkie osoby, których nazwiska są wymienione w protokole, w dniu 6 czerwca złożyłem na ręce pana dyrektora Nowaka oświadczenie dotyczące mojej roli oraz mojej opinii na temat sytuacji wskazanych w treści protokołu, z jednoczesną prośbą o przekazanie tego oświadczenia do Centralnego Biura Antykorupcyjnego w Katowicach w celu prawidłowego wskazania osób odpowiedzialnych za zaistniałe i stwierdzone nieprawidłowości. Dyrektor Nowak pokwitował przyjęcie oświadczenie w dniu 6 czerwca 2013 r. Tego dotyczyła jedyna prośba z mojej strony, którą skierowałem do pana dyrektora Nowaka. Chodziło o formalne przekazanie mojego oświadczenia do protokołu CBA, który zawierał sformułowania, z treścią których się nie zgadzałem. Wypowiedź pana Nowaka, że jakoby miałbym zwrócić się z prośbą o wykreślenie mojego nazwiska z protokołu CBA, jest nieprawdziwa. Potwierdził to zresztą sam pan Nowak w wypowiedzi dla Polskiej Agencji Prasowej w dniu 25 lutego br. Z treścią protokołu kontroli zapoznałem się w drugiej połowie maja 2013 r. Wystąpienia pokontrolne Centralnego Biura Antykorupcyjnego podsumowujące wyniki kontroli w Śląskim Oddziale Wojewódzkim NFZ zawierające oceny, wnioski i zalecenia nie wskazywały mnie w żadnym miejscu jako osoby odpowiedzialnej za stwierdzone nieprawidłowości związane z kontraktowaniem świadczeń w spółkach EuroMedic. Odnośnie do zawartości korespondencji wewnętrznej, o której wspomina pan Nowak w wypowiedzi dla PAP, przesłanej drogą elektroniczną do wiadomości ówczesnej prezes Funduszu, pani Agnieszce Pachciarz, nie mogę się wypowiadać, ponieważ nie znam jej treści i nie miałem ani nie posiadam do niej dostępu. Z moich informacji wynika, że w egzemplarzach, które znajdują się w siedzibie śląskiego oddziału NFZ, nie ma żadnych naniesień ani zmian. Zakładam, że również w egzemplarzu znajdującym się w posiadaniu CBA takich zmian nie ma.

Pani Barbara Bulanowska, dyrektor Śląskiego Oddziału Wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia, poprzez specjalną komisję, która przeprowadziła oględziny zarówno protokołu, jak i wystąpienia pokontrolnego, potwierdziła, że żadne zmiany w treści protokołu nie były nanoszone.

Dziękuję bardzo. To wszystko, co miałem państwu do powiedzenia.

Przewodniczący poseł Tomasz Latos (PiS):

Dziękuję panom ministrom i panu prezesowi za złożone wyjaśnienia. Otwieram dyskusję. Zanim pozwolę sobie odnieść się do wystąpień szanownych przedmówców, przeczytam listę nazwisk posłów, którzy już zgłosili się do wypowiedzi. Oprócz mnie są to jeszcze: pan poseł Dziuba, pan poseł Joński, pan poseł Hoc, pan poseł Krupa, pani poseł Hrynkiewicz, pani poseł Zalewska i pan poseł Sprawka. Kolejne zgłaszające się osoby będę dopisywał sukcesywnie do listy. W tej chwili widzę jeszcze cztery zgłaszające się osoby. Za moment dopiszę państwa nazwiska.

Przed tym, nim ustosunkuję się do wypowiedzi panów ministrów, chcę jeszcze państwa poinformować, że przedstawiciele firmy EuroMedic zgłosili się do prezydium Komisji z pewnymi wyjaśnieniami. Aby ułatwić państwu pracę, przygotowane przez nich materiały zostały skserowane i można je odebrać u pań z sekretariatu. W każdej chwili można się z nimi zapoznać. Z kolei na tabletach znajdziecie państwo informację od stowarzyszenia pacjentów związanych z firmą EuroMedic. Proszę o przeczytanie treści tych dokumentów.

W tej chwili powracam już do dyskusji. Szanowny panie ministrze, powiem w taki sposób: uważam, że kwestie poruszone przez pana, zwracam się do ministra Neumanna, powinny zostać rozstrzygnięte przez inną komisję. Mam nadzieję, iż niezwłocznie wystąpi pan z doniesieniem do prokuratury. Być może będzie to jeden z pozytywnych skutków artykułu we „Wprost”, bo jak rozumiem, gdyby nie ta publikacja, to wystąpienia do prokuratury by w ogóle nie było.

Jeśli chodzi o kwestię ankiet, którą pan poruszył, to moim zdaniem, trudno jest się dziwić Narodowemu Funduszowi Zdrowia, że zareagował w taki sposób w sytuacji, kiedy w wyniku zakończonej kontroli w czerwcu ubiegłego roku doszło do ukarania podmiotu, którym jest Sensor Cliniq, karą bodajże w wysokości 357 tys. zł. Zwracam uwagę, że kontrola została przeprowadzona na podstawie wystąpienia jednego z pacjentów tego szpitala, który poskarżył się na pobranie od niego dodatkowo kwoty 1500 zł. Na marginesie, rozumiem, że ta kwota została pacjentowi zwrócona. Rzekomo miała ona zostać pobrana jako zapłata za lepsze soczewki, a później okazało się, że wydano je na świadczenie pielęgniarskie. W końcu jednak cała kwota została zwrócona.

Chcę pana poinformować, panie ministrze, jeśli pan tego jeszcze nie wie, że w wyniku tejże kontroli z ramienia NFZ, za którą, między nami mówiąc, powinien pan podziękować, okazało się, że tylko na podstawie rachunków jest udokumentowana kwota kilkuset tysięcy złotych, która została pobrana w formie opłat od pacjentów. Co najmniej półtora miliona złotych to z kolei kwota, jaka powstała po zsumowaniu oświadczeń pacjentów, że zapłacili, ale nie posiadają rachunków. Brak jest potwierdzeń dokonanej płatności, ale taka kwota wyłania się z przeprowadzonych ankiet. Zakładam, że jest to również jedna z przyczyn, dla których zgadza się pan z zasadnością wypowiedzenia umowy i z podtrzymaniem decyzji o wypowiedzeniu w wyniku przeprowadzonego postępowania odwoławczego. Bardzo dobrze, że pan tak stwierdził, panie ministrze, ponieważ ułatwi nam to znacznie uporządkowanie pewnych spraw. Chciałbym, aby stało się to jasne zarówno dla wszystkich posłów pracujących w Komisji Zdrowia, ale także dla każdego, kto obserwuje nasze obrady za pośrednictwem mediów.

Panie ministrze, sytuacja wygląda aktualnie tak, że umowa została skutecznie wypowiedziana. Skądinąd ważną rzeczą jest pewna pomyłka, jaką panowie popełniliście, a mianowicie umowa została wypowiedziana w dniu 20 września 2013 r. Ten fakt ma znaczenie, a za chwilę wyjaśnię, na czym to polega. W związku z terminem wypowiedzenia umowa wygasła w dniu 20 grudnia. W tym kontekście poddaję w wątpliwość i zastanawiam się nad sensem ożywionej korespondencji prowadzonej przez pana w tej właśnie sprawie. To wszystko odbywało się na przestrzeni kilkunastu tygodni. Zadziwiające jest to, gdy mówi pan o pewnych zbiegach okoliczności, jeśli chodzi o niektóre daty. Na przykład dziwną sprawą jest dla mnie to, że na początku grudnia, w wyniku postępowania prowadzonego przez Narodowy Fundusz Zdrowia wydano decyzję, podtrzymaną w trybie odwoławczym w styczniu, w stosunku do której pan stwierdził, iż była słuszna w kwestii wypowiedzenia kontraktu spółce Sensor Cliniq i że się pan z nią w pełni zgadza, a tymczasem 18 grudnia rozpoczęto procedurę odwoływania pani prezes Pachciarz. Do tego była potrzebna decyzja rady Funduszu. 18 grudnia, dziwnym zbiegiem okoliczności, pojawia się też, rozpoczyna się korespondencja prowadzona pomiędzy panem i firmą Sensor Cliniq. Firma zwraca się do pana ponownie w tej samej sprawie, a pan, mimo że przekonuje nas, iż do niczego się bezpośrednio nie wtrąca, wydaje decyzję i odpisuje firmie Sensor Cliniq w dniu 19 grudnia, przypominam, że w tym czasie trwa już procedura odwołania pani prezes Pachciarz, z informacją, że firmie Sensor Cliniq należy się kontrakt. Niech pan nie zaprzecza, panie ministrze, przecież dżentelmeni o fakty się nie spierają. Za chwilę panu zacytuję odpowiedni fragment z pana pisma. To za moment. Jednocześnie występuje pan do prezesa Narodowego Funduszu Zdrowie w tej samej sprawie, w celu – jak rozumiem – rozpoczęcia procedury kontraktowej. I znowu dziwnie się składa, bo pani prezes już nie ma, a sprawą zajmuje się już pan prezes Pakulski. Na szczęście pan prezes Pakulski jest bardzo ostrożny i podpisuje się pod pismem, ale w tym piśmie zaznacza, cytuję: „Dyrektor Mazowieckiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ, stosując się do wytycznych ministra zdrowia zaprezentowanych w piśmie z 19 grudnia 2013 .r.” – tu następuje znak pisma – „w dniu 20 grudnia 2013 r. przedstawił świadczeniodawcy, zgodnie z art. 4 ust. 2 ustawy zmieniającej, wniosek w sprawie przedłużenia do dnia 31 grudnia 2014 r. umowy o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej, leczenie szpitalne w zakresie okulistyka, hospitalizacja planowa” i w tym miejscu ponownie znajdują się odpowiednie symbole.

Panie ministrze, jest tak, jak powiedziałem. Prezes NFZ wystąpił z odpowiednim działaniem z wyraźnym zaznaczeniem, na czyje oczekiwanie dyrektor mazowieckiego NFZ podjął tę decyzję. To był zresztą ten sam dyrektor, którego teraz odsądza pan od czci i wiary.

Przedstawiony wyżej zbieg dat jest o tyle ważny, że państwo, jako kierownicy resortu zdrowia, nie zdołaliście dopilnować pewnych spraw, co świadczy jedynie o panującym u was bałaganie. Przypominam, że firma Sensor Cliniq mogła świadczyć usługi do 20 grudnia, wtedy kończył się bieg wypowiedzenia. Państwo to jednak pominęliście i podpisaliście umowę 23 grudnia, tzn. już po upływie terminu wypowiedzenia. Popełnia pan pomyłkę, panie ministrze, kiedy mówi o 25 grudnia. W przypadku tego szpitala chodziło o dzień 20 grudnia, tak więc ta pomyłka ma istotne znaczenia.

Myślę, że należałoby jeszcze pana zapytać, czy znana jest panu jakaś ekspertyza, panie ministrze, która potwierdza słuszność i prawidłowość działania resortu w tej sprawie? Wiadomo, że podejmując jakieś kroki, trzeba się oprzeć na formalnej podstawie. Przypominam, że aneksowaliście państwo umowę po 20 grudnia na podstawie już wypowiedzianego kontraktu. W tej sytuacji każdy prawnik panu powie, panie ministrze, że nie można aneksować czegoś, co nie istnieje. Umowa z Sensor Cliniq nie istniała, ponieważ została wypowiedziana z powodu stwierdzonych nieprawidłowości, z czym zresztą pan, jak sam powiedział, całkowicie się zgadza. Aby jednak nie powoływać się na osoby anonimowych prawników, pozwolę sobie odczytać panu, panie ministrze, fragment ekspertyzy sporządzonej przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Dotyczy on warunków spełnienia wspomnianego aneksowania, związanego z ustawą, która weszła w życie 21 listopada 2013 r. W tej ustawie wymienione są dwa warunki, jakie muszą zostać spełnione i Narodowy Fundusz Zdrowia zwrócił się do świadczeniodawców, którzy łącznie te dwa warunki wypełniają. Są one następujące: po pierwsze, „realizujących w dniu 21 listopada 2013 r. umowę o udzielaniu świadczeń opieki zdrowotnej” i po drugie „których umowa o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej wygasa z dniem 31 grudnia 2013 r.”. Dalej, w treści ekspertyzy czytamy – cytuję: „Adresatem wskazanego powyżej zapisu ustawy nie są natomiast świadczeniodawcy, którym umowa o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej wygasła po 21 listopada 2013 r., a przed 31 grudnia 2013 r. Intencją ustawodawcy było bowiem przedłużenie umów zawartych z tymi świadczeniodawcami, którzy udzielają świadczeń opieki zdrowotnej w dniu 31 grudnia 2013 r. i w przypadku których istnieje wola kontynuowania umowy przez obydwie strony, a nie mają zawartej umowy przewidującej udzielanie takich świadczeń po tej dacie. Tylko bowiem w przypadku tych podmiotów można mówić o przedłużeniu umowy. Jeśli natomiast umowa uległa rozwiązaniu z danym świadczeniodawcą jeszcze przed 31 grudnia 2013 r., to niemożliwe jest jej przedłużenie na okres po 31 grudnia 2013 r. Nie można przecież przedłużyć obowiązującej umowy, która już nie obowiązuje”. To jeden fragment, ale pozwolę sobie zacytować jeszcze jeden, z akapitu poniżej: „Przyjęcie, że Narodowy Fundusz Zdrowia automatycznie przedłuża umowę na rok 2014 z każdym świadczeniodawcą, który w dniu 21 listopada 2013 r. realizował umowę o udzielaniu świadczeń opieki zdrowotnej, jest nieuzasadnione i absurdalne. Oznaczałoby to np. bezkarność świadczeniodawców realizujących umowę w dniu 21 listopada 2013 r.”.

Panie ministrze, dla mnie sprawa jest jasna. Pan chyba rzeczywiście uwierzył w to, że minister zdrowia kontraktuje świadczenia zdrowotne, że nie czyni tego prezes NFZ. W związku z tym, z powodów znanych tylko sobie, podjął pan działania, o których przed chwilą wspomniałem.

Jeszcze kilka uwag pod adresem informacji przekazanych przez pana prezesa Pakulskiego. Panie prezesie, przede wszystkim, w świetle tego, co pan mówi, należy postawić następujące pytanie: czy w protokole CBA figuruje pana nazwisko? Jeśli tak, to proszę wskazać to miejsce. Nie mam na myśli strony 43, ale całkiem inne miejsce. Może to być np. koniec tekstu. Ważną rzeczą jest jeszcze to, który protokół ma pan na myśli. Nas interesuje kształt i treść protokołu, który nie znajduje się ani w CBA, bo tam mają to co przygotowali, ani w siedzibie śląskiego NFZ, bo tam z kolei mają to, co otrzymali. Nas interesuje egzemplarz znajdujący się w centrali NFZ w Warszawie, bo o nim, jeśli się nie mylę, napisano w artykule we „Wprost”. Proszę powiedzieć Wysokiej Komisji, czy w Warszawie jest dokładnie taki sam egzemplarz protokołu CBA, jeśli chodzi o opis pana udziału w tej sprawie?

Na zakończenie, uwaga na marginesie dzisiejszych rozważań pod adresem pana ministra Arłukowicza. Panie ministrze, gdyby Polska posiadała ustawę do unijnej dyrektywy transgranicznej, to być może ceny usług w zakresie leczenia okulistycznego byłyby niższe niż obecnie i więcej podmiotów by je świadczyło, a dzięki temu kolejki pacjentów byłyby znacznie krótsze niż obecnie.

Na razie to tyle z mojej strony. W tej chwili oddaję głos panu posłowi Tadeuszowi Dziubie, któremu – korzystając z okazji – chcę bardzo gorąco podziękować. Pan minister Neumann w sposób dość cyniczny wymienił z nazwiska osoby, które się do niego zwracały w związku ze sprawą. Informuję zatem pana ministra oraz Wysoką Komisję, że to właśnie dzięki panu posłowi Dziubie wiemy nieco więcej na temat tej sprawy, ponieważ zainteresował się nią w wyniku zaniepokojenia po stwierdzeniu pewnych nieprawidłowości. Bynajmniej nie chodziło mu o nic innego, jak mogłoby wynikać z podtekstu, czy też insynuacji zawartej w wypowiedzi pana ministra Neumanna. Poseł zainteresował się tematem, ponieważ zaniepokoił się sytuacją pacjentów. Mam nadzieję, że sam powie za chwilę, jakie były jego motywacje, oraz odniesie się do kilku innych kwestii. Nie muszę przecież występować w charakterze pełnomocnika posła Dziuby. Bardzo proszę, panie pośle, oddaję panu głos.

Poseł Tadeusz Dziuba (PiS):

Panie przewodniczący, szanowni państwo, pan minister Neumann w morzu słów utopił istotę rzeczy. W moim wystąpieniu, jeśli państwo pozwolicie, odwołam się do kilku podstawowych i niekwestionowanych faktów, z których będzie jednak wynikało, że szpital Sensor Cliniq był otoczony protekcją, m.in. ze strony Ministerstwa Zdrowia. Zanim te fakty przypomnę, chcę wyraźnie powiedzieć, że moja wypowiedź w 90% opiera się na informacjach, które w trybie dostępu do informacji publicznej uzyskałem w Ministerstwie Zdrowia i w Narodowym Funduszu Zdrowia. Niestety, jest to tylko 90%, ponieważ nie udało mi się dotrzeć do kompletu dokumentów. Na przykład dwa dokumenty, które cytował pan przewodniczący, tzn. opinia prawna i przywoływane wcześniej we fragmentach wystąpienie, o ile się nie mylę, osoby pełniącej wówczas obowiązki prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia, nie zostały mi dostarczone. Mimo to, wydaje mi się, że na podstawie posiadanych informacji mogłem sobie wyrobić dość jasną i jednoznaczną opinię na temat omawianych dziś kwestii.

Co, w takim razie, jest niemożliwe do zakwestionowania? Moim zdaniem, nie budzi najmniejszej wątpliwości fakt, że w dniu 20 września 2013 r. Narodowy Fundusz Zdrowia rozwiązał ze szpitalem Sensor Cliniq umowę o świadczenie usług zdrowotnych w zakresie okulistyka, hospitalizacja planowana, z trzymiesięcznym okresem wypowiedzenia. Nie budzi żadnych wątpliwości również to, że podstawą rozwiązania umowy było pobieranie przez szpital opłat za świadczenia medyczne pobierane ze środków publicznych, co jest niedozwolone w świetle obowiązującego prawa. Nie ulega wątpliwości, że skala tych rażących nadużyć była duża. Z dostarczonej mi dokumentacji wynika, że do dnia 25 listopada 2013 r. potwierdzono 1558 takich przypadków. Z tego powodu Narodowy Fundusz Zdrowia powiadomił organa ścigania o mających miejsce niedozwolonych praktykach, a prokuratura po miesięcznym postępowaniu przygotowawczym wszczęła śledztwo w sprawie uzasadnionego podejrzenia popełnienia przestępstwa oszustwa i wyłudzenia. Nie budzi wątpliwości to, że do 20 grudnia 2013 r., czyli terminu, kiedy upływał okres trzymiesięcznego wypowiedzenia, Narodowy Fundusz Zdrowia nie złożył, podkreślam to stwierdzenie – nie złożył, oświadczenia o cofnięciu wypowiedzenia. Oznacza to, że przedmiotowa umowa w części dotyczącej okulistyki wygasła wraz z upływem podanego wyżej terminu, a więc nie istniała w obrocie prawnym, poczynając od dnia 21 grudnia 2013 r. W świetle dostarczonej mi dokumentacji nie budzi żadnych wątpliwości także to, że aneks do umowy ze szpitalem został podpisany, inaczej niż to państwo przedstawiacie, bo dopiero 31 grudnia 2013 r. Miało to miejsce 11 dni po wygaśnięciu wcześniejszej umowy. Krótko mówiąc, aneksowano umowę nieistniejącą.

Na tym tle rodzi się bardzo proste pytanie: ile jest w Polsce szpitali, przychodni, placówek medycznych, z którymi w trybie nadzwyczajnym aneksowano nieistniejące umowy i tym samym umożliwiono im finansowanie usług medycznych świadczonych ze środków publicznych? Podejrzewam, że taki szpital jest tylko jeden i jest nim właśnie Sensor Cliniq. Wymowa przytoczonych faktów jest oczywista i jak stwierdziłem wcześniej, ani morze słów, ani powoływanie się na kaskadę różnych, mniej lub bardziej przypadkowych i chaotycznych zdarzeń tego nie zmieni.

Nie budzi wątpliwości również to, że Narodowy Fundusz Zdrowia jest świadomy, iż podpisanie aneksu z tym szpitalem jest nielegalne. Świadczy o tym fakt poinformowania, wprawdzie z miesięcznym opóźnieniem, bo dopiero w styczniu br., organów ścigania o możliwości popełnienia przestępstwa przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego i działanie na szkodę interesu publicznego. Wektor wspomnianego doniesienia do prokuratury jest skierowany przeciwko dyrektorowi Mazowieckiego Oddziału Wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia. Prowokuje mnie to do małej obyczajowej dygresji. Jak można nazwać mentalną formację ludzi, którzy korzystając ze swojej służbowej zwierzchności najpierw zmuszają dyrektora mazowieckiego NFZ do działań nielegalnych, później zwalniają go za to z pracy, a w końcu powiadamiają prokuraturę, że popełnił przestępstwo?

W dokumentach, które mi dostarczono, nie ma ani jednego, z którego wynikałoby, że w obfitej korespondencji prowadzonej przez pana wiceministra Sławomira Neumanna jest wskazane jednoznacznie, iż pobieranie przez szpital Sensor Cliniq dodatkowych opłat jest nielegalne. W tej sprawie pan minister się w ogóle nie wypowiadał. Tak przynajmniej wynika z dokumentów, które otrzymałem.

Moim zdaniem, przytoczone przeze mnie fakty w sposób jasny i dobitny pokazują, że wymieniana wielokrotnie z nazwy jednostka ochrony zdrowia była otoczona swoistą protekcją, także ze strony ministra zdrowia, a przynajmniej ze strony jednego z wiceministrów. Poza tym, pokazują one, że działania podejmowane w ramach ekstra-procedury uchwalonej przez Sejm w październiku 2013 r. nie były do końca jasne i zrozumiałe dla opinii publicznej. Przypomnę, że celem tej procedury było pierwotnie uratowanie możliwości zakontraktowania świadczeń na rok 2014, ponieważ pan minister zdrowia nie był uprzejmy wydać w stosownym czasie jednego z tzw. rozporządzeń koszykowych i dlatego NFZ nie miał podstawy do kontraktowania. Konieczne było zastosowanie specjalnej procedury.

To tyle na razie z mojej strony, panie przewodniczący.

Przewodniczący poseł Tomasz Latos (PiS):

Dziękuję, panie pośle. Coś jeszcze chciał pan dodać?

Poseł Tadeusz Dziuba (PiS):

Tak, panie przewodniczący. Bardzo przepraszam, ale w ferworze wypowiedzi zapomniałem powiedzieć o dwóch rzeczach. Chciałbym uzupełnić moją wypowiedź o te kwestie, jeśli można.

Przewodniczący poseł Tomasz Latos (PiS):

Bardzo proszę.

Poseł Tadeusz Dziuba (PiS):

Nie jestem w stanie ustosunkować się do wszystkich przekłamań zawartych w wypowiedzi pana ministra Neumanna, ale o dwóch rzeczach chciałbym powiedzieć i niech one będą ilustracją tychże przekłamań.

Po pierwsze, minister Neumann powiedział, użył wprost sformułowania, że kontrakty zawarte przez NFZ z dwoma pozawarszawskimi szpitalami, które miały zastąpić Sensor Cliniq, podpisano w celu późniejszego ich aneksowania na rok 2014. Myślę, że pan minister Neumann doskonale zdaje sobie sprawę, iż taki argument jest całkowicie nierzetelny, a wręcz kłamliwy, ponieważ przy innych okazjach sam wyraźnie mówił, że możliwość aneksowania umów dotyczyła wyłącznie świadczeniodawców, którzy mieli zawarte umowy do dnia 21 października 2013 r. Dwa szpitale, o które chodzi, takich umów nie posiadały. To pierwsza sprawa.

Sprawa druga jest następująca. Minister Neumann zasugerował, nie jestem w tej chwili w stanie przytoczyć dokładnego sformułowania, ale była to wyraźna sugestia, że wypowiedzenie umowy ze szpitalem Sensor Cliniq miało jakieś niejasne podstawy. W związku z tym, na wszelki wypadek przeczytam uzasadnienie z oświadczenia o rozwiązaniu umowy, będzie to tylko jedno zdanie: „Pobierane opłaty miały charakter systematyczny, a zatem było to normalną praktyką stosowaną przez świadczeniodawcę na bardzo dużą skalę w całym okresie obowiązywania umowy”. To właśnie te fakty wskazuje się jako przyczynę wypowiedzenia umowy szpitalowi. Myślę, że teraz wszyscy mamy w tym względzie jasność.

Jeżeli państwo pozwolicie, to jako komentarz do całej naszej dyskusji przeczytam fragment tekstu, jaki znalazł się na kartce, która – moim zdaniem – przypadkowo zaplątała się do dokumentów, które zostały mi doręczone. Przynajmniej tak przypuszczam. Wydaje mi się, że otrzymałem ten dokument przypadkowo. Jest to odręczne pismo, skarga nieznanej mi osoby kierowana do mazowieckiego oddziału NFZ. Autorką tej skargi jest kobieta, która pisze w sposób następujący: „Zwracam się z uprzejmą prośbą o rozpatrzenie mojej reklamacji. Kontaktowałam się telefonicznie ze szpitalem Sensor Cliniq. W rozmowie telefonicznej z wyżej wymienioną kliniką doradzono mi wizyty prywatne u lekarza okulisty w Sensor Cliniq, a następnie miała być całkowicie bezpłatna operacja na Kasę Chorych. Wizyty miały bardzo przyspieszyć termin operacji. Zaliczyłam cztery płatne wizyty. Na koniec jednej z nich u okulistki dowiedziałam się, że jeśli chcę mieć soczewkę o jakości najlepszej, to muszę klinice dopłacić 1500 zł. Jeśli gorszą, to 600 zł, a jeśli najgorszą, to bezpłatnie na Kasę Chorych. W prawym oku mam bardzo dobrą soczewkę wszczepioną mi na Kasę Chorych zupełnie za darmo w innej klinice. Chciałam w obu oczach mieć takie same soczewki…” itd.

Niech zacytowany fragment będzie komentarzem do całego naszego dzisiejszego posiedzenia. Dziękuję bardzo.

Przewodniczący poseł Tomasz Latos (PiS):

Dziękuję, panie pośle. Myślę, że to, co pan przedstawił, było niezwykle ciekawe. Ministerstwo Zdrowia jednak swoje wiedziało, kiedy zwracało się do prezesa, w tym momencie już Pakulskiego lub do dyrektora oddziału mazowieckiego NFZ.

Zanim oddam głos panu posłowi Jońskiemu, chciałem jeszcze przedstawić państwu jedną informację, a mianowicie chodzi o pismo pana ministra kierowane do pani Pauliny Kieszkowskiej-Knapik, adwokata w firmie Baker & McKenzie Krzyżowscy i Wspólnicy sp.k. z dnia 19 grudnia 2013 r. Daruję sobie numer sygnatury. Jeśli to kogoś interesuje, to mogę podać indywidualnie. W tym piśmie minister Neumann uspokaja panią mecenas, która – wyjaśniam – reprezentowała interesy Sensor Cliniq, i pisze: „Mając na uwadze powyższe, zdaniem ministra zdrowia wniosek w sprawie przedłużenia umowy o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej na rok 2014, o którym mowa w art. 4 ust. 1 ustawy zmieniającej, powinien być skierowany do wszystkich świadczeniodawców realizujących w dniu 21 listopada br. umowy o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej, które wygasają w tym roku, w tym do Sensor Cliniq”. Pod tym stwierdzeniem widnieje podpis wiceministra Sławomira Neumanna i adnotacja, że pismo zostanie przekazane do wiadomości prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia i dyrektora mazowieckiego oddziału NFZ. To właśnie m.in. na to pismo, chociaż nie tylko, powoływano się, wykonując pokornie zalecenie pana ministra i aneksując coś, czego de facto nie było. Nie chcę już powtarzać argumentów pana posła Dziuby, wszyscy je przed chwilą słyszeliśmy.

W tej chwili głos zabierze pan poseł Joński. Bardzo proszę, panie pośle.

Poseł Dariusz Joński (SLD) – spoza składu Komisji:

Dziękuję, panie przewodniczący. Szanowni państwo, mam trzy pytania do pana ministra. Przed chwilą pan minister Neumann, przedstawiając informację, powiedział Wysokiej Komisji, że nie było z jego strony żadnej sugestii w kwestii rozwiązania tych konkretnych spraw, które dziś omawiamy. Tymczasem jesteśmy w posiadaniu tekstu porozumienia zawartego w Katowicach w dniu 30 grudnia 2013 r. pomiędzy Narodowym Funduszem Zdrowia, z ramienia którego podpisał je zastępca dyrektora oddziału śląskiego NFZ, i firmą EuroMedic. W treści tego dokumentu dyrektor śląskiego oddziału NFZ oświadcza, że ze względu na rekomendację prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia z dnia 24 grudnia 2013 r., dotyczącą przedłużenia niżej oznaczonej umowy, modyfikuje wcześniej złożone oświadczenie w sprawie wypowiedzenia umowy.

Panie ministrze, to jest skandal. Prezes NFZ pełnił swoją funkcję pierwszy dzień. Nie zajął się w tym czasie żadnymi innymi kwestiami, tylko jego pierwszą czynnością było wysłanie pisma do śląskiego oddziału NFZ w sprawie podpisania porozumienia z jakimś komercyjnym szpitalem. W tym kontekście nasuwa się pytanie, panie ministrze, i jest to pytanie kierowane bezpośrednio do pana: jak to jest, że szpitale, które podlegają panu bezpośrednio, mam na myśli instytuty, m.in. Centrum Zdrowia Dziecka, Centrum Zdrowia Matki Polki, które są najbardziej zadłużone spośród wszystkich działających placówek, nie spotykają się z najmniejszym zainteresowaniem z pana strony ani ze strony Narodowego Funduszy Zdrowia, natomiast olbrzymie zainteresowanie wzbudzają dwa, relatywnie małe, lokalne szpitale?

Pierwsze porozumienie jest skonstruowane w sposób, który można odnieść i porównać do sytuacji, gdy dwie firmy podpisują umowę, a w niej znajduje się zapis, że została zawarta zgodnie z rekomendacją prezesa jednej z tych firm. Cała ta sytuacja jest kuriozalna, ale wygląda dokładnie tak, jak ją przedstawiłem. Nie wiem, czy pan prezes Pakulski znał treść porozumienia, jednak jest wyraźnie napisane, że zostało zawarte z uwagi na rekomendację prezesa NFZ wydaną w dniu 24 grudnia. Nota bene, porozumienie zostało podpisane sześć dni później, w dniu 30 grudnia 2013 r. To pierwsza kwestia, o wyjaśnienie której chciałem panów poprosić.

Drugie pytanie kieruję także pod adresem pana ministra Arłukowicza. Konkretnie chodzi mi o wakat na stanowisku prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia. Sytuacja wygląda tak, że rada NFZ podjęła w dniu 23 grudnia 2013 r. uchwałę, na mocy której panu Marcinowi Pakulskiemu, zastępcy prezesa NFZ do spraw medycznych, zostały udzielone upoważnienia do zastępowania prezesa Funduszu w pełnym zakresie kompetencji. Powołano się przy tym na treść art. 102 ust. 6 ustawy o świadczeniach. Wskazany przepis nie ma jednak zastosowania w sytuacji wakatu na stanowisku prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia powstałego z innej przyczyny niż śmierć osoby pełniącej funkcję prezesa. Ta kwestia jest o tyle ważna, że wszystkie rozporządzenia, pisma i decyzje kadrowe podjęte przez pana prezesa Pakulskiego zostały podjęte, w tej sytuacji, niezgodnie z obowiązującym prawem. Niecierpliwie czekam na pańskie stanowisko w tej sprawie, panie ministrze.

I wreszcie trzecia rzecz, łącząca się z wnioskiem do pana przewodniczącego. Wnoszę o rozważenie możliwości zwołania posiedzenia Komisji Zdrowia w dniu 31 marca 2014 r. Wskazuję tę datę nie bez przyczyny. Wyjaśni się za chwilę – dlaczego.

Panie ministrze, ponownie zwracam się do pana ministra Arłukowicza, wielu ludzi wiązało duże nadzieje z pana osobą, także spośród pacjentów. Przyznam, że również ja byłem taką osobą. Niestety, zawiódł pan. Ostatnie dwa lata w resorcie zdrowia to pańskie nieprzerwane pasmo porażek, zarówno personalnych, jak i tych związanych rzekomo z reformą służby zdrowia. Wszyscy jednak pamiętamy, że pan premier Donald Tusk wyznaczył panu termin trzech miesięcy na skrócenie kolejek pacjentów czekających na wizytę u lekarzy specjalistów. Wiemy, że osiągnięcie tego celu w takim czasie jest całkowicie nierealne. Dobrze byłoby jednak, gdyby mimo wszystko mógł pan stawić się przed Komisją Zdrowia w dniu 31 marca i przedstawić efekty swoich prac. Moje pytanie brzmi jednak inaczej: czy w związku z zaistniałą sytuacją zamierza pan zrezygnować z pełnienia funkcji ministra zdrowia? Proszę o krótką i jednoznaczną odpowiedź: tak czy nie? Dziękuję bardzo.

Przewodniczący poseł Tomasz Latos (PiS):

Dziękuję panu posłowi. Głos zabierze pan przewodniczący Czesław Hoc.

Poseł Czesław Hoc (PiS):

Dziękuję, panie przewodniczący. Panowie ministrowie, Wysoka Komisjo, w kontekście przedstawionych wyjaśnień od razu przychodzi mi na myśl stare przysłowie: plecie, plecie, a koszyka nie widać. Dotychczasowe nadzwyczajne posiedzenia Komisji Zdrowia charakteryzowały się zwykle tym, że pan minister pryncypialnie rugał opozycję i twierdził, że to ona ponosi winę za każdą patologię występującą w systemie ochrony zdrowia. Dziś sytuacja nieco się zmieniła. Niejako przypadkowo zostały wymienione nazwiska kilku posłów, dostało się także niektórym dziennikarzom. Pominięci zostali cykliści.

Bardzo poważne sprawy związane z systemem ochrony zdrowia, o ile on jeszcze w ogóle istnieje, omawiane na dzisiejszym posiedzeniu Komisji są przykładem zdarzeń niezwykle dramatycznych. Podejrzenie o korupcję, o kryminogenne powiązania, naciski i wywieranie presji w takiej dziedzinie, jaką jest medycyna, która sama w sobie powinna być dyscypliną szlachetną, etyczną i bardzo wrażliwą – to wszystko świadczy o tym, iż mamy do czynienia z sytuacją w największym stopniu dramatyczną, wręcz z wołaniem o pomoc, a jednocześnie z pytaniem o to, co naprawdę i gdzie się dzieje?

Na takim tle wypowiada się pan minister Neumann, który mówi przed Wysoką Komisją, że żadnych sugestii ani żadnych nacisków nigdy nie było ze strony Ministerstwa Zdrowia i nie ma ich również teraz. Mimo to, pan Neumann napisał pismo do pani prezes NFZ, zresztą sam je zacytował, że ma ona rozpatrzyć odwołanie w terminie. W tym momencie rozumiem, że wszystkie odwołania, czegokolwiek by one nie dotyczyły, są podstawą pism pisanych przez pana, panie ministrze, do prezesa NFZ. Zwracam uwagę poza tym, że wspomniane pismo nie zostało przez pana sporządzone w związku z niedotrzymaniem przez panią prezes terminu jakiegoś odwołania. Pan po prostu przypomina jej o tym, co leży w jej obowiązkach.

Szanowny panie ministrze, zakładam, że każdy urzędnik, szczególnie wysokiego szczebla, także pan, doskonale wie, że odpowiedzi na odwołanie musi udzielić w określonym terminie. Mimo to, specjalnym pismem przypomina pan pani prezes o tym, co ma zrobić w sprawie odwołania jednego ze szpitali. Czy należy przez to rozumieć, że jeśli wpłynie np. 150 tysięcy odwołań, to wystosuje pan w tych sprawach 150 tysięcy oficjalnych pism do prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia z przypomnieniem o udzieleniu terminowej odpowiedzi? Jeśli tak, to pana pismo do prezesa NFZ rzeczywiście nie miało znamion żadnego nacisku ani sugestii w kwestii tego, co powinno zostać w tej sprawie zrobione. Ale doprawdy, pan wybaczy, panie ministrze…

System ochrony zdrowia został doprowadzony w okresie waszych rządów w Ministerstwie Zdrowia do takiej sytuacji, do takiej patologii, że można z całą powagą zadać pytanie: czy z wami leci jeszcze pilot? Czy panowie to wszystko jeszcze ogarniacie? Czy wiecie, jaką patologię stworzyliście? Przecież to wy preferowaliście wolny rynek w służbie zdrowia, to wy stawialiście na prywatyzację i komercjalizację. Teraz widzicie, do czego to wszystko doprowadziło. Efekt jest taki, że pacjentka pisze, iż jeśli chce mieć wstawioną dobrą soczewkę i walczyć o swój wzrok, to musi dodatkowo zapłacić. Jest to skutek waszych działań. Preferowaliście komercyjne usługi, bo uważaliście, że jest to remedium na bolączki polskiej służby zdrowia.

Przypominam, że to wy doprowadziliście do sytuacji, w której pacjent stał się świadczeniobiorcą, a szpital – leczniczym podmiotem, świadczeniodawcą.

Poseł Krystyna Skowrońska (PO):

Jaki to ma związek z tematem posiedzenia?

Poseł Beata Małecka-Libera (PO):

Co to w ogóle ma do rzeczy?

Poseł Czesław Hoc (PiS):

Do rzeczy to ma tyle, że dzięki waszej polityce dochodzi do takich sytuacji. Jest to konsekwencja waszej bzdurnej polityki polegającej na tym, że każdy ma zapłacić za to, że chce być zdrowy i np. mieć dobry wzrok. Im lepszy chce mieć wzrok, tym więcej musi dodatkowo płacić i to są skutki prowadzonej przez was obłędnej polityki.

Pan przewodniczący i pozostali moi przedmówcy poruszyli kilka bardzo istotnych kwestii, które pokazują wymiar tej sprawy, jej patologię i dramaturgię. To wszystko dzieje się na naszych oczach w polskim systemie ochrony zdrowia. Jak to jest, panie ministrze Arłukowicz, że potrafi pan z tak olbrzymią determinacją i zapalczywością sprawdzać i nasyłać kontrole, np. na poradnię endokrynologiczną w Kołobrzegu, a tymczasem przymyka pan oko lub toleruje sprawy, których skutki dla systemu ochrony zdrowia są niezwykle poważne? Gdzie zagubił pan swoją zapalczywość i determinację w działaniu? A może pan myśli, że nadal bierze udział w jakimś reality show? Jeśli tak, to informuję pana, że tak nie jest. Pańskim zadaniem jest utrzymanie funkcjonowania tego sytemu, przynajmniej do 31 marca, tj. do czasu, gdy poda się pan do dymisji. Nie jest pan w stanie zrobić już nic, aby w polskiej służbie zdrowia było lepiej. Pan ją po prostu skutecznie zdemontował i sparaliżował, gdyż koncentrował się pan bardziej na lansie niż na pracy. To wszystko. Dziękuję.

Przewodniczący poseł Tomasz Latos (PiS):

Dziękuję panu przewodniczącemu Hocowi. Teraz głos zabierze pan przewodniczący Krupa. Proszę bardzo, panie pośle.

Poseł Łukasz Krupa (TR):

Dziękuję, panie przewodniczący. Wysoka Komisjo, panowie ministrowie, szanowni państwo, odnoszę wrażenie, że przy okazji lektury artykułu prasowego i dzisiejszych obrad poznaliśmy zaledwie wierzchołek problemu. Jest to, można powiedzieć, cała góra lodowa problemów: kumoterstwo, kolesiostwo, donosy, fałszowanie dokumentów, wzajemnie zwalczające się grupy interesów, kontrole CBA itd. W tym wszystkim zaginął gdzieś zupełnie pacjent. Można by postawić pytanie: gdzie on w tej chwili jest?

Pamiętam konferencję, waszą wspólną, panowie ministrowie, która odbyła się w dniu 22 marca ub.r. Wówczas, w gąszczu składanych obietnic, zadeklarowaliście również przeprowadzenie zmian w NFZ. Miano go zlikwidować i powołać autonomiczne oddziały wojewódzkie oraz utworzyć Urząd Ubezpieczeń Zdrowotnych. Jego zadaniem miała być kontrola, monitoring i wycena procedur. Z tych szumnie zapowiadanych planów nic nie wyszło. Nie są to wasze wszystkie plany, które się nie ziściły, ale należą one do tych najbardziej istotnych. Panowie, powiedzmy to sobie szczerze, nic nie zrobiliście w tych kwestiach.

Dzisiaj przyznajecie za to całkiem otwarcie, że w działalności NFZ i w tym wszystkim, co dzieje się wokół kontaktowania usług i zawierania umów ze szpitalami, dochodzi do szeregu zjawisk patologicznych. Pytanie brzmi, czy patologie to domena NFZ, czy może również Ministerstwa Zdrowia? Okazuje się bowiem, że brak rozporządzenia umożliwiającego podpisanie nowych kontraktów, co skutkowało koniecznością aneksowania starych umów, sprawił, że sami zapędziliście się do narożnika i wpadliście we własne sidła.

Umowa ze spółką Sensor Cliniq została aneksowana niegodnie z prawem. Co do tego, po dzisiejszych wyjaśnieniach nikt już chyba nie ma żadnych wątpliwości. Opinia przedstawiona przez przewodniczącego Latosa jasno precyzuje, komu, którym podmiotom przysługiwał tryb aneksowania umów. Patologia w tym przypadku polegała na tym, że niektórym podmiotom ograniczono możliwość wejścia na rynek usług medycznych, a procedura aneksowania sprawiła ponadto, że niektórzy byli urzędnicy NFZ, wymienieni dziś z nazwiska, znaleźli jednak furtkę, która pozwoliła jednemu podmiotowi zwalczyć inny w sposób nieuczciwy. Dziś mówimy tylko o jednym przypadku w województwie mazowieckim, ale nie wiemy, ile ich było w skali całego kraju. Tak czy inaczej, ci którzy mieli dostać kontrakt, to go dostali, przy czym sposób załatwienia sprawy nie miał nic wspólnego z uczciwymi biznesowymi zasadami.

Ostatnia sprawa, a właściwie pytanie, które chciałem zadać, dotyczy ilości aneksowanych umów. Ile umów zostało aneksowanych po odwołaniu pani prezes Agnieszki Pachciarz? Dokładnie chodzi mi o okres pomiędzy 20 grudnia a 31 grudnia 2013 r. Dziękuję bardzo.

Przewodniczący poseł Tomasz Latos (PiS):

Dziękuję. Głos zabierze pani poseł Hrynkiewicz. Bardzo proszę, pani poseł.

Poseł Józefa Hrynkiewicz (PiS):

Panie przewodniczący, panowie ministrowie, panie prezesie, szanowni państwo, każde zdanie w wypowiedziach panów ministra Neumanna i prezesa Pakulskiego pokazuje stan kompletnego rozstroju w systemie ochrony zdrowia w Polsce. Pokazuje w karykaturalnej postaci, jak wygląda walka o podział ponad 60 mld zł z funduszy publicznych i ok. 20 mld zł pochodzących z dochodów ludności oraz jak wygląda iluzoryczny nadzór nad tym wszystkim ze strony ministra zdrowia. Jest to również obraz niedokończonej jeszcze walki w rodzinie, która, że się tak wyrażę, kręci lody na zdrowiu.

Spółka do spraw kręcenia lodów na zdrowiu była już zamknięta. Tak się przynajmniej wydawało jej udziałowcom i pewnie z tego powodu przedłużono wszystkim kontrakty na rok 2014. Raptem okazało się jednak, że są jeszcze na rynku gracze, chociaż już maruderzy, którzy po wypadnięciu z głównego rozdania poszli na skargę do mediów.

Jestem głęboko zażenowana tym żałosnym spektaklem, w którym prowadzi się sąd nad wiceministrem zdrowia i prezesem NFZ. W swoim postępowaniu nie odbiegają oni w niczym od normy, jaka panuje w tym środowisku. Czy chodzi o to, aby zasłonić głęboki kryzys i całkowity rozstrój systemu ochrony zdrowia, którego ofiarą stają się często śmiertelnie chorzy pacjenci, nierzadko umierający w oczekiwaniu na pomoc medyczną, w tym pacjenci onkologiczni? Przecież zaledwie 60% środków z 2012 r. zostało wydanych na chemioterapię. Protekcja, nepotyzm, partyjniactwo i co tam jeszcze byście sobie państwo życzyli. To wszystko, z czym mamy do czynienia.

Cieszę się, że widzę pana ministra Arłukowicza trzeci raz na posiedzeniu naszej Komisji w tej kadencji Sejmu. Korzystając z okazji, chcę się zapytać pana ministra, czy w Ministerstwie Zdrowia istnieje jakaś struktura antykorupcyjna, która zajmuje się badaniem wszystkich zawieranych kontraktów pod tym właśnie kątem? Przez resort zdrowia przepływają olbrzymie pieniądze, stąd zasadne pytanie, czy taka komórka organizacyjna jest, czy jej nie ma? A może istnieje taka komórka organizacyjna, tarcza antykorupcyjna, w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów?

Patrząc na to, co przedstawiają nam dziś panowie ministrowie i pan prezes NFZ, chciałabym poprosić pana przewodniczącego, abyśmy jako Komisja Zdrowia wystąpili do premiera polskiego rządu o wprowadzenie komisarycznego nadzoru nad Narodowym Funduszem Zdrowia z powodu niewydolności funkcji kontrolnej nad NFZ ze strony ministra zdrowia. Ministerstwo nie panuje nad kwestią kontraktów ani wydatków. Obrazują to kolejne raporty Najwyższej Izby Kontroli. Mogłabym je zacytować, ale rozumiem, że nie mamy na to czasu.

Brak jest również kontroli nad przestrzeganiem prawa w systemie ochrony zdrowia. Ofiarami takiej sytuacji są zazwyczaj ciężko chorzy pacjenci, którzy bezskutecznie czekają na ratunek. Systemu ochrony zdrowia nie naprawią także organy ścigania. Nie uczynią tego również media. Na posiedzeniu Komisji Zdrowia nie jesteśmy także w stanie przeprowadzić śledztwa, które wykaże kto, komu, ile, kiedy i za co dał? A zresztą, Komisja Zdrowia nie jest do tego powołana. Poza tym uważam, że Komisja niepotrzebnie dała się wciągnąć w grę w tym kiepskim teatrzyku. Sejm, przypominam państwu, posiada dwie podstawowe funkcje. Pierwsza z nich jest funkcją ustawodawczą. W tym momencie czekamy, panie ministrze, na ustawy, które poprawią istniejący system lub zaproponują zupełnie nowe rozwiązania. Prosiłam pana o dostarczenie nam wykazu ustaw, nad którymi będziemy pracować w tym roku. Poprosiłam pana o to w grudniu 2013 r. – do dziś nie zrealizował pan mojej prośby, a mamy już koniec lutego 2014 r. Druga funkcja Sejmu to funkcja kontrolna. Jednak my sami, jako posłowie wchodzący w skład Komisji Zdrowia, nie jesteśmy przygotowani do przeprowadzenia kontroli sprawdzającej, czy jakaś klinika dobrze świadczyła usługi, czy wykonywała swoją pracę wadliwie i niezgodnie z prawem. O takich kwestiach powinny przesądzać wyspecjalizowane organy kontrolne. One są właśnie od tego, a my powinniśmy się w tym celu do nich zwrócić. O to apeluję w tej chwili do pana przewodniczącego i do koleżanek i kolegów z Komisji Zdrowia. Zakończmy ten spektakl. On nam niczego nie wyjaśni, a jedynie pokazuje żenujący stan, w jakim znajduje się polski system ochrony zdrowia.

Panie ministrze Arłukowicz, doprawdy trudno jest sobie wyobrazić, do czego pan doprowadził, do jakiego stanu służby zdrowia pan dopuścił. To wszystko jest daleko zderegulowane, a patologia wniknęła niezwykle głęboko. Bardzo proszę o odpowiedź, kto w pana imieniu, panie ministrze, bada wszystkie ustawy i zawierane kontrakty pod kątem zabezpieczenia przed korupcją? Z faktu, że jeden z panów ministrów zna tyle nazwisk, a inny tyle, nic nie wynika. Ja również znam różne nazwiska, a ktoś trzeci zna jeszcze inne. Takie przedstawianie sprawy niczego nie rozwiąże ani nie załatwi. Dziękuję bardzo.

Przewodniczący poseł Tomasz Latos (PiS):

Dziękuję, pani poseł. Pozwolę sobie zwrócić pani poseł uwagę i przypomnieć pozostałym posłom, mówiłem zresztą już o tym na początku posiedzenia, że ani posłowie koalicji, ani posłowie opozycji nie mogą dziś stawiać wniosków o przerwanie posiedzenia Komisji. Uniemożliwia to regulamin i tryb zwołania posiedzenia. Poza tym, jeśli się nie mylę, pani poseł Hrynkiewicz jest jedną z osób, które wnosiły o zwołanie dzisiejszego posiedzenia.

I jeszcze jedna uwaga, a w zasadzie informacja dla państwa. Klub Prawo i Sprawiedliwość, za pośrednictwem swojego przewodniczącego, wystąpił do pani marszałek Ewy Kopacz o rozszerzenie porządku obrad najbliższego posiedzenia Sejmu o informację premiera w sprawie, która jest przedmiotem naszej dzisiejszej dyskusji. Jak widzimy z jej przebiegu, z wielu poruszonych wątków, taki wniosek jest w pełni uzasadniony.

Pani poseł Hrynkiewicz, bardzo proszę.

Poseł Józefa Hrynkiewicz (PiS):

Pozwolę sobie ad vocem, panie przewodniczący. Nie wnoszę o przerwanie posiedzenia Komisji. Uważam, że obrady Komisji są potrzebne i mogą potrwać nawet wiele godzin, jeśli będzie taka konieczność. Wnoszę natomiast o to, aby Komisja zwróciła się do premiera o ustanowienie komisarycznego nadzoru nad Narodowym Funduszem Zdrowia.

Przewodniczący poseł Tomasz Latos (PiS):

Rozumiem, pani poseł, ale z przykrością muszę poinformować, że tryb zwołania dzisiejszego posiedzenia nie pozwala na wystąpienie z takim wnioskiem. Na wszelki wypadek skonsultuję jeszcze tę kwestię z prawnikami.

O zabranie głosu proszę panią poseł Zalewską.

Poseł Anna Zalewska (PiS):

Panie przewodniczący, Wysoka Komisjo, panowie ministrowie i jak widzę, chyba całe Ministerstwo Zdrowia, szanowni zaproszeni goście, odwołując się do metafor użytych przez panią poseł Hrynkiewicz uważam, że ten spektakl będzie trwał dopóty, dopóki ministrem będzie pan Bartosz Arłukowicz. Pan minister świetnie czuje się w świecie nierzeczywistym, w wymyślonych fabułach i w różnego rodzaju absurdalnych, nieprawdziwych sytuacjach.

Kiedy słuchałam wypowiedzi pana ministra Neumanna, odniosłam wrażenie, że wręcz ekscytuje się on opowiadaniem o poszczególnych aferach, które wytropił. Wydaje mi się, że w ten sposób pan minister zrozumiał treść art. 165, który zobowiązuje go do sprawowania nadzoru.

Moje wystąpienie rozpocznę jednak od zdyskwalifikowania tego, co zostało powiedziane przez panów ministrów i przedstawiciela NFZ. W tym celu posłużę się tylko jednym przykładem. Pan pełniący obowiązki, bardzo bylibyśmy ciekawi, tak na marginesie, kiedy zostanie przeprowadzony konkurs na stanowisko prezesa NFZ, cytował sobie dowolnie wybrane fragmenty czegoś, co nazywał wnioskami pokontrolnymi lub protokołem kontrolnym CBA. W ten sposób upublicznił treść tych materiałów. Ponieważ wiem, jak łatwo jest coś wyrwać z kontekstu po to, aby zaprezentować się w korzystnym świetle, poprosiłam pana pełniącego obowiązki o to, żeby udostępnił mi, choćby zaledwie na chwilę, dokument, który raczył cytować. Usłyszałam wówczas, że nie może go udostępnić, ponieważ jest to dokument niejawny. W związku z tym, chciałabym się dowiedzieć, w jakim trybie jego treść została ujawniona w trakcie obrad Komisji i jak to jest, że ja nie posiadam dostępu do wspomnianego materiału?

Odnosząc się bardzo krótko do tego, co powiedział pan pełniący obowiązki, zgodnie z życzeniem pani poseł, pan prezes Narodowego Funduszu Zdrowia, mam następujące pytanie. Użył pan sformułowania, że nastąpiły oględziny protokołu, z których wynikało, że nic nie zostało w nim wygumkowane. To bardzo sympatyczne określenie, ale chciałabym usłyszeć od pana prezesa, jak te oględziny dokładnie wyglądały? A może polegały one jedynie na tym, że pani dyrektor po prostu ten protokół przeczytała? To pierwsze pytanie. Pytanie numer dwa jest następujące. Mówi pan, że coś skłoniło pana do napisania oświadczenia do protokołu. Jeśli jednak nie czuł się pan odpowiedzialny, personalnie, ani w jakikolwiek inny sposób za informacje zawarte w protokole, to na jaką okoliczność składał pan to oświadczenie? Chciałabym to usłyszeć, chyba że wszyscy państwo macie w zwyczaju, iż na wszelki wypadek do protokołów CBA składacie stosowne oświadczenia. Byłabym bardzo zobowiązana, gdyby przedstawił pana całą treść tego oświadczenia. To tyle, jeśli chodzi o osobę pana pełniącego obowiązki prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia.

Teraz chciałabym podzielić się z państwem uwagami i zadać pytania w związku z wystąpieniem pana ministra Neumanna. Niestety, ale w wielu przypadkach pojawiały się sprzeczności w wypowiedzi pana ministra, co niesie ze sobą dodatkowe upewnianie się, choć jeszcze nie pewność, że mamy do czynienia z manipulacjami różnego rodzaju faktami. Zawsze irytuje mnie fakt wyciągania i posługiwania się jakimiś papierami w publicznych wypowiedziach. Ich wyciąganie znienacka i pokazywanie jako dokumentów, które rzekomo mają o czymś świadczyć, uważam za nieuprawnione, tym bardziej że inne zainteresowane osoby nie mają do nich dostępu. Sprawa miałaby inny wydźwięk, gdybyśmy razem czytali te dokumenty, panie ministrze, ale obawiam się, że wówczas moglibyśmy jednak wyciągnąć z tej lektury zupełnie odmienne wioski.

W związku z tym, że nie mam przed sobą żadnej chronologii wydarzeń ani dokumentów, trudno mi z panem polemizować. Pozwolił pan sobie jednak na uwagę, że nie prowadził działalności lobbingowej, ponieważ w tym sensie lobbingiem byłyby również interpelacje i zapytania ze strony posłów. Po pierwsze, chciałabym usłyszeć od pana, jak one brzmiały? Poznanie ich treści jest ważne, ponieważ jedną informację na temat pana wypowiedzi już uzyskaliśmy i wynika z niej, iż pana słowa można rozumieć inaczej, niż pan to przedstawiał. Poza tym kompetencje posłów i nawet składane przez nich interpelacje są czymś diametralnie innym niż pisma otrzymywane od nadzorcy, który korzysta z art. 165. Bardzo proszę również o precyzyjną odpowiedź, ponieważ dotychczas dość wybiórczo pan na ten temat się wypowiadał. Chodzi mi o cały omawiany okres. Być może pozwoli nam to sobie uzmysłowić nadmiar pana obowiązków, pracy i ilość pism, które kierował pan do Narodowego Funduszu Zdrowia w sprawie różnego rodzaju nieprawidłowości dotyczących, co zrozumiałe, różnych szpitali i innych instytucji związanych z ochroną zdrowia. Proszę nam powiedzieć, ile pism, powiedzmy w okresie października, listopada i grudnia, a więc trzech ostatnich miesięcy 2013 r., wyszło z Ministerstwa Zdrowia w sprawie nieprawidłowości w ogóle, a ile z nich dotyczyło podmiotu, o którym dziś dyskutujemy? Interesowałoby mnie również, jakich odpowiedzi w tych sprawach udzielał Narodowy Fundusz Zdrowia? Czy potwierdzał on np. kwestie, na które zwracał pan uwagę w korespondencji, a może miał inną opinię na te tematy?

Słuchając pana ministra, mimo że przez cały czas podkreślał pan swój obowiązek wynikający z art. 165, odniosłam niestety wrażenie, że realizacja przez pana ministra postanowień tego artykułu była jednak nieprawidłowa. Oprócz tego pogrążył pan także Ministerstwo Zdrowia, bo jak się okazało, niczego nie nadzorujecie. Interweniujecie, jak się okazało tylko wtedy, kiedy macie w tym jakiś interes. Pogrążył pan również Narodowy Fundusz Zdrowia. Panie ministrze, to o czym pan powiedział, to prawdziwa katastrofa, a tymczasem był to zaledwie wycinek dotyczący zaledwie trzech podmiotów. Pomijam w tym momencie pana oburzenie z powodu wymieniania pańskiego nazwiska w różnych kontekstach. Zapowiada pan zresztą z tego tytułu pozwy sądowe. Jednocześnie, publicznie i zupełnie beztrosko wymienia pan nazwiska różnych osób, właścicieli różnych firm oraz polskich parlamentarzystów i sugeruje przy tej okazji istnienie różnego rodzaju nieprawidłowości.

Na koniec mojej wypowiedzi chcę postawić pytanie, które wynika częściowo z informacji Najwyższej Izby Kontroli. Sprawa dotyczy możliwości kontrolnych Narodowego Funduszu Zdrowia, jeśli chodzi o wszystkie podmioty. W przywołanej informacji czytamy: „Kontrola z Narodowego Funduszu Zdrowia ma szansę pojawiać się średnio raz na dwanaście lat, w przychodniach raz na dwadzieścia cztery lata, a w gabinetach stomatologicznych raz na osiemnaście lat. Narodowy Fundusz Zdrowia łamie w ten sposób własne regulacje oraz naraża zdrowie pacjentów. Jakość i dostępność świadczeń medycznych w Polsce pozostaje praktycznie poza kontrolą”. Jak ta informacja, która mówi o tym, że przeznaczacie zaledwie pięć setnych swojego budżetu na kontrole, ma się do intensywności kontroli w stosunku do niektórych określonych podmiotów? Dziękuję bardzo.

Przewodniczący poseł Tomasz Latos (PiS):

Dziękuję, pani poseł. O zabranie głosu proszę pana posła Sprawkę.

Poseł Lech Sprawka (PiS):

Panie przewodniczący, panie ministrze, Wysoka Komisjo, pierwsze pytanie dotyczy tego, o czym mówili pan minister Arłukowicz i pan minister Neumann, a mianowicie kontroli. Pan minister Arłukowicz mówił o kontroli w październiku 2013 r. dotyczącej sprawy Sensor Cliniq i kolejnej kontroli w EuroMedic, natomiast pan minister Neumann mówił o kontroli, jeśli chodzi o kwestię kontraktu dla szpitala w Grójcu i w centrali NFZ. Jakie są wnioski z tych kontroli? Nie przedstawiliście ich, a niestety nie można się z nimi zapoznać. W Biuletynie Informacji Publicznej w zakładce „Kontrole” ostatnią informacją jest sprawozdanie z kontroli za rok 2012, przy czym te sprawy dotyczą roku 2011, a opublikowane zostały w styczniu 2013 r. Natomiast nie ma żadnych wyników kontroli z roku 2012 i z roku 2013. Chciałbym zapytać, dlaczego?

Następna kwestia dotyczy pisma, o którym pan minister Neumann mówił bardzo szczegółowo, o korespondencji w ramach nadzoru w sprawie Sensor Ciliniq, natomiast nie wspomniał – bo być może nie było pisma i dlatego zadaję pytanie, czy było takie pismo, a jeśli tak, to kto je sporządził i na jakiej podstawie? W dniu 20 grudnia, gdy Agnieszka Pachciarz została odwołana, ministerstwo przysłało pismo z następującą interpretacją przepisów: wszystkie umowy, które obowiązywały w dniu 21 listopada, zarówno wypowiedziane, jak i obowiązujące, powinny być przedłużone na cały rok 2014. Pachciarz uznała to pismo za niezgodne z prawem. Zaledwie w dwie godziny po ustąpieniu prezesa, NFZ przedłużył Sensor Cliniq ofertę na cały rok 2014. Czy takie pismo było? Proszę o wyjaśnienie w tej sprawie.

Kwestia następna. Pan minister Neumann bardzo szczegółowo mówił, które szpitale zyskały na wypowiedzeniu kontraktu Sensor Cliniq, mówię o Grójcu i Ostrołęce, natomiast nic nie wspomniał o tym, kto stracił po kontrakcie EuroMedic na Śląsku. Pytam o to dlatego, że z jakiegoś powodu CBA się zainteresowało tamtą sytuacją. Kto złożył wniosek do CBA o zbadanie procesu kontraktowania? W związku z czym ten wniosek został sformułowany? Czy jedynym powodem było to, że prezesem jednej ze spółek EuroMedic została córka przewodniczącego komisji konkursowej, która o tym przetargu rozstrzygała, o czym zresztą pisano w mediach w 2012 r. i było to również przedmiotem niektórych zapytań poselskich w roku 2012?

Kwestia następna i następne pytanie do pana prezesa Pakulskiego. Na wstępie swojej wypowiedzi mówił pan bardzo szeroko o tym, że tak naprawdę o wszystkim decydował pan dyrektor Klosa, że to było jakby zastrzeżone. Natomiast ja przeczytałem regulamin organizacyjny oddziału śląskiego NFZ, gdzie napisano, że zastępcy dyrektora do spraw medycznych podlegają bezpośrednio: wydział świadczeń zdrowotnych, wydział monitorowania i kontraktowania świadczeń zdrowotnych. W paragrafie 7 regulaminu, w punkcie 3 napisano, że do zakresu obowiązków zastępcy dyrektora należy m.in.: nadzór nad komórkami bezpośrednio mu podlegającymi, czyli tymi wydziałami, które przed chwilą wymieniłem, koordynacja działalności podległych komórek organizacyjnych, rozstrzyganie o sposobie załatwiania spraw przez podległe mu komórki organizacyjne, reprezentowanie oddziału w sprawach należących do zakresu działania podległych komórek, o ile nie są zastrzeżone dla dyrektora oddziału, parafowanie projektów pism zastrzeżonych do podpisu dla dyrektora oddziału. Panie prezesie, to wszystko jest w pana bezpośrednim nadzorze, a nawet jeśli to podpisywał dyrektor oddziału, to pan to parafował. Pan nie może uciekać od odpowiedzialności za to, co się działo podczas tego kontraktowania, chyba że regulamin organizacyjny jest tylko na papierze, a praktyka jest zupełnie inna. Panie prezesie, był pan kilka lat zastępcą dyrektora do spraw medycznych, trzeba było się albo zbuntować, albo podać do dymisji, jeżeli ewidentnie łamano regulamin organizacyjny w zakresie pana kompetencji.

Ostatnie pytanie do pana ministra Arłukowicza. To całe zamieszanie, łącznie z tym, o czym mówiłem, czyli z córką przewodniczącego komisji konkursowej, śledztwami CBA etc., trwa od co najmniej września 2012 r., więc proszę mi wyjaśnić tę błyskawiczną ścieżkę awansu pana prezesa Pakulskiego. Nie przesądzam o winie czy niewinności, ale jest jakiś problem wokół tego. Najpierw awansuje na dyrektora oddziału śląskiego, później zostaje zastępcą prezesa centrali NFZ do spraw medycznych, teraz zostaje pełniącym obowiązki prezesa. Na litość boską, czy naprawdę w żadnym momencie państwu nie zapaliło się czerwone światełko – zaczekajmy do definitywnego załatwienia sprawy i wtedy awansujmy.

Na zakończenie taka uwaga ogólna. Powiem szczerze, że obserwując dzisiaj wielką emocję i zaangażowanie, wypowiedzi pana ministra Arłukowicza i pana ministra Neumanna, odbieram to jako rodzaj swego rodzaju masochizmu politycznego, ponieważ panowie przedstawili w znakomity sposób obraz stanu służby zdrowia po siedmiu latach sprawowania władzy. Dziękuję wam serdecznie za ten obraz. Dziękuję bardzo.

Przewodniczący poseł Tomasz Latos (PiS):

Dziękuję bardzo. Szanowni państwo, zanim oddam głos następnemu mówcy, chciałem państwa poinformować, że – po pierwsze – mamy jeszcze 45 minut, a musimy jeszcze usłyszeć odpowiedź panów ministrów i pana prezesa. Po drugie, nie ma już transmisji, o czym też informuję. Prosiłbym o dyscyplinę czasową wypowiedzi. Informuję o tym, co mam w tym momencie. Oddaję głos kolejnym osobom. Bardzo proszę, teraz pani poseł Skowrońska. Następnie pani poseł Wiśniewska.

Poseł Krystyna Skowrońska (PO):

Chciałabym powiedzieć, że to dyskusja i problem na pewno ważny, ale w tych wypowiedziach państwa posłów, do tego się na początku odniosę, jest pewna niespójność. Po pierwsze, z jednej strony zarzucacie państwo, iż w ochronie zdrowia są podmioty prywatne, a przecież o prywatnych podmiotach i ich ochronie dzisiaj mówimy, i że to wypacza funkcjonowanie służby zdrowia, a to jest pewnie nieprawda.

Chciałabym, żeby pan minister ustosunkował się do apeli, które nie są związane w żaden sposób z obowiązującymi przepisami prawa, jak m.in. wniosek dotyczący komisarycznego nadzoru nad Narodowym Funduszem Zdrowia. Nawet jeżeli stosować pewne przenośnie i ubarwienia, to te wypowiedzi… My musimy się poruszać na gruncie prawa, a zatem nie możemy zamienić się – jak państwo mówicie, nie mając pełnych dokumentów – w komisję śledczą, a w ten sposób próbujemy dzisiaj pracować. Albo nie mając pełnej wiedzy, zarzucać ministrowi niektóre działania, jako niezgodne z obowiązującymi przepisami. Chciałam zadać panu ministrowi pytanie, bo sądzę, że dzisiejsze posiedzenie Komisji to po części pokłosie korespondencji kierowanej na ręce przewodniczącego, ale również artykułu prasowego. Zatem chciałabym zapytać pana ministra, bo dzisiaj pan minister Neumann udzielił bardzo wyczerpującej odpowiedzi, przynajmniej na część zarzutów postawionych przez gazetę, czy zostanie złożony wniosek do prokuratury, czy został złożony wniosek właśnie w sprawie dotyczącej m.in. sporu z gazetą, która próbowała tę sprawę w ten sposób opisać? Czy poza informacjami, którymi dzisiaj podzielił się pan minister z Komisją, ma pan jeszcze inne dokumenty? Mnie wystarczy tylko stwierdzenie, że bibliografia do tego jest znacznie szersza.

Chciałabym poza tym poprosić, żeby pan minister albo odpowiedział szerzej na zadane przeze mnie pytanie, a nie ustosunkowywał się do pytań o statystykę, a jedno z takich pytań zadała pani poseł Zalewska, bo problem nie jest w statystyce, a w sprawach, którymi resort się zajmuje. A zatem, czy przekazał nam pan, przy tego rodzaju korespondencji, bo rozumiem, że gromadzona ona była na potrzeby dzisiejszego wystąpienia, a pan minister jest w stanie pokazać, że podobnymi problemami zajmuje się znacznie częściej? Chciałabym powiedzieć, że bardzo trudno będzie… Ja rozumiem, do tych wypowiedzi pana ministra chciałam się odnieść, interwencji państwa posłów. To wskazuje, że problemem tym nie zajmowały się same podmioty, które korespondowały z ministrem, tylko również – i pan minister, nie wiem, czy z grzeczności, czy chciał skrócić swoją wypowiedź, nie przedstawił proporcji, w jakiej zwracały się różne podmioty z problemem, który pan minister wyjaśniał. A zatem z samego wypowiedzenia i z mojej wiedzy – bo ci, co oglądali, to takiej wiedzy pewno nie mieli i nie wiedzieli, który z państwa posłów jest z danego klubu – ale z mojej oceny, to trzy czwarte interwencji w sprawach tych podmiotów pochodziło ze strony klubu Prawa i Sprawiedliwości, pana przewodniczącego, a zatem nie można powiedzieć, że one również nie interweniowały. Ja próbuję rozdzielić problem lobbingu od interwencji. Chciałabym, aby pan minister powiedział, jeżeli już mamy na tej statystyce się opierać, ile było klubów, bo rozumiem, że i pan marszałek to jest klub opozycyjny, i Prawo i Sprawiedliwość to klub opozycyjny. Zarzucanie dzisiaj ministrowi stricte działania politycznego w określonej sprawie jest dużym nadużyciem.

Mnie w zasadzie odpowiedź na to, czy sprawa została złożona do prokuratury lub w trybie postępowania sądowego będzie pan minister próbował prowadzić proces z wydawcą gazety czy dziennikarzem, będzie satysfakcjonować.

Jeszcze jedno. Nikt w tej Sali… Każdy ma określone części materiałów, z których prawdopodobnie można sobie każdy obraz do postawionej tezy wysnuć. Nie mamy jednak na tym posiedzeniu Komisji pełnej wiedzy, pełnej korespondencji. Cieszę się, że dość jasno i dość dużo objaśniał pan minister, ale myślę, że nie ten tryb Komisji, nie ten sposób formułowania, nie sposób zadawania pytań, nie dostęp do materiałów, tzn. nie uprawnia nas nic do tego, żeby na początku określony wyrok postawić czy określoną tezę postawić. Dlatego proszę pana ministra o te wyjaśnienia.

Przewodniczący poseł Tomasz Latos (PiS):

Dziękuję bardzo. Proszę, pani poseł Wiśniewska.

Poseł Jadwiga Wiśniewska (PiS) – spoza składu Komisji:

Dziękuję bardzo. Panie przewodniczący, Wysoka Komisjo, panowie ministrowie, nie będę powtarzała tych argumentów przytoczonych przez pana posła Sprawkę, bo też chciałam się odwołać do regulaminu, jeśli chodzi o zakres kompetencji, jakie pan prezes Pakulski miał w śląskim oddziale NFZ, z uwagi na limit czasowy, który pan przewodniczący określił. Nawiązując do wypowiedzi mojej przedmówczyni, która prosiła, aby wskazać, kto lobbował, kto interweniował, o to rozgraniczenie, to rzeczywiście, ma to sens.

Do mojego biura poselskiego również wpłynęła prośba – jestem z województwa śląskiego – o interwencję firmy EuroMedic. Chciałabym przytoczyć państwu jak ta interwencja wyglądała. Do mojego biura zwrócił się prezes EuroMedic z prośbą o interwencję w sprawie wypowiedzenia kontraktu na leczenie chorych na oddziałach, tu wymieniono oddziały. Drugie zdanie i ostatnie w tym piśmie: „Zgodnie z kompetencją przesyłam panu ministrowi powyższą sprawę do rozpoznania. Uprzejmie proszę o poinformowanie mnie o poczynionych w tej sprawie ustaleniach”. Czyli proceduralne, rutynowe postępowanie. Ani poseł, ani członkowie Komisji zwyczajnej nie są komisją śledczą. To ministerstwo, to Narodowy Fundusz Zdrowia mają odpowiednie służby, żeby sprawę rozpoznać i sprawdzić. Poseł ma obowiązek interwencję zgłoszoną podjąć. O tym warto również powiedzieć.

Pani poseł Skowrońska nawiązywała do posłów Prawa i Sprawiedliwości, więc pozwolę sobie w imieniu pana posła Wojciecha Szaramy, który jest nieobecny dzisiaj, a który również występował do pana ministra z zapytaniem. Przytoczę treść zapytania: „W sprawie starań szpitala EuroMedic w Katowicach o odzyskanie kontraktu na leczenie, w świetle skierowanych przez CBA doniesień do prokuratury w sprawie nieprawidłowości w spółce”. Z tym że pismo pana posła jest z 20 lutego, a moje jest z grudnia, bo prośba o interwencję wpłynęła w grudniu. Czekałam na odpowiedź z Ministerstwa Zdrowia. W dobrej wierze występuję z interwencją. Otrzymałam odpowiedź datowaną na 16 stycznia, wpłynęła do biura 26 lutego. Nie wiem, czy nasza poczta tak źle działa, czy też została ona po prostu później wysłana. W tej odpowiedzi pan minister Neumann był uprzejmy udzielić bardzo obszernych wyjaśnień. Podkreślam, że korespondencja wpłynęła 26 lutego. Pan minister Neumann pisze mi tak: „Podstawowym uzasadnieniem do wypowiedzenia umowy były wyniki postępowania kontrolnego, które przeprowadziło u świadczeniodawcy CBA, delegatura w Katowicach. We wnioskach zawartych w wystąpieniu pokontrolnym CBA wskazywało, iż w toku sześciu postępowań konkursowych podmiot leczniczy podał nieprawdziwe i niezgodne ze stanem faktycznym informacje oraz przedkładał nierzetelne dokumenty, które miały istotny wpływ na zawarcie umowy, a dokładna analiza tego wystąpienia pozwoliła ustalić, iż w pięciu zakresach objętych rozwiązaniem umowy, gdyby komisja konkursowa na etapie prowadzonego postępowania poczyniła tego rodzaju ustalenia, oferta świadczeniodawcy powinna podlegać odrzuceniu.” Pan minister odpowiedział obszernie, a trzystronicowa odpowiedź, przypomnę, wpłynęła 26 lutego do biura poselskiego. Czyli informacja w ministerstwie była.

Pismo przyszło późno, ale – jak pan minister był uprzejmy przytaczać – postępowanie kontrolne CBA toczyło się, były przedstawiane wnioski pokontrolne. Chciałabym zapytać, w którym momencie ministerstwo dowiedziało się o ustaleniach Centralnego Biura Antykorupcyjnego, i jak to się stało, panie ministrze? Skoro umowa podmiotowi EuroMedic została wypowiedziana 20 grudnia, potem państwo jakimś cudem aneksowali już nieistniejącą umowę – to już zostawiam – ale mieliście w grudniu wiedzę o tym, ja jej nie miałam, co się dzieje w tej firmie. Jak to się stało, że 23 grudnia ogłaszacie państwo rozstrzygnięcie kontraktu na świadczenia wysokospecjalistyczne i wśród wygranych podmiotów jest EuroMedic? Proszę mi to wyjaśnić, bo ja nie jestem komisją śledczą i jednoosobowo nie mam tej wiedzy, ale państwo ją powinni posiadać. Jak to się stało, że 23 grudnia państwo ogłaszacie, że wysokospecjalistyczne świadczenia dostaje EuroMedic? Przecież mieliście wiedzę o tym, co tam się wyprawia.

Poseł dostaje prośbę o interwencję i – na podstawie ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora – kieruje ją zgodnie z kompetencją. Proszę nie odwracać, pani poseł, uwagi od meritum problemu, bo to jest po prostu nieuczciwe. Myślę, że nas powinna dzisiaj łączyć wspólna troska o to, żeby tę patologię, która wypłynęła, spróbować uporządkować i nazwać sprawę po imieniu. Nie można w ten sposób postępować, że wpływa się dzisiaj w taki sposób na posłów, żeby najlepiej w ogóle o nic nie pytali, bo zostaną o coś posądzeni. Mam nadzieję, że zrozumiałam panią właściwie.

Proszę o precyzyjną odpowiedź na moje pytanie. Dziękuje uprzejmie.

Przewodniczący poseł Tomasz Latos (PiS):

Dziękuję. Myślę, że sprawa jest absolutnie jasna, pani poseł. Poseł ma obowiązek spytać, bez podtekstów.

Poseł Krystyna Skowrońska (PO):

Panie przewodniczący, proszę, aby pan nie próbował mnie oceniać.

Przewodniczący poseł Tomasz Latos (PiS):

Pozwoliłem sobie odnieść się do wypowiedzi mojej klubowej koleżanki. Nie oceniałem pani, w ogóle do pani nie mówiłem. Pani poseł, dwa zdania ad vocem, jak rozumiem. Proszę, jeżeli jest tu jakieś ad vocem, może coś zostało źle zrozumiane.

Poseł Krystyna Skowrońska (PO):

Ależ oczywiście, pani poseł mnie źle zrozumiała. Chodziło mi o statystykę, w świetle pytania zadanego przez panią poseł Zalewską, dotyczącą interpelacji składanych przez posłów w sprawie tych podmiotów i tylko o tę rzecz mi chodziło. Ja nie poruszałam – co pani próbuje mi insynuować – trybu i formuły składania interpelacji. W związku z tym uważam wystąpienie pani poseł za imputowanie mi rzeczy, do których nigdy wcześniej się nie odnosiłam.

Poseł Jadwiga Wiśniewska (PiS) – spoza składu Komisji:

Być może tak, ale, pani poseł, takie powstało wrażenie. Nie wiem, czemu ta statystyka miałaby służyć. Może dzisiaj warto się zastanowić nad tym, na co te pieniądze z Narodowego Funduszu Zdrowia wypływają, a pacjenci umierają, stojąc w kolejkach.

Przewodniczący poseł Tomasz Latos (PiS):

Pani poseł, pani opinia była jasna, pani stanowisko było bardzo precyzyjne i bardzo szerokie. Pan poseł Chmielowski, proszę uprzejmie. Później pan poseł Moskal, na tym kończymy wystąpienia poselskie. Zgłasza się jeszcze pani mecenas i później pan minister. Bardzo proszę.

Poseł Piotr Chmielowski (SLD):

Dziękuję, panie przewodniczący. Z dużą uwagą przyjąłem informację od pana ministra, że pozwie tygodnik. To znaczy, że pan minister nie będzie wychodził z sądu, bo ja go też pozwałem za słynną już wypowiedź. Natomiast chciałem się odnieść do śląskiego wątku dzisiejszej Komisji czy wątpliwości, które tutaj zgłaszano. Jak w przypadku warszawskiego oddziału, mamy sytuację jasną – brali dopłaty, udowodniono to. Jakie są kulisy, wyjaśni prokuratura. Wszystkie strony deklarowały, że sprawa jest w postępowaniach sądowych, więc wszystko będzie jasne. Ale w przypadku firmy EuroMedic jest inaczej, bo tu nie ma prokuratury, nie ma pozwów, a są jedynie odwołania. To znaczy w maju rozpoczęła działalność grupa CBA, która miała sprawdzić podstawy czy warunki kontraktowania nie a konto tej jednej firmy, tylko wszystkich zaszłości czy działań, które dotyczyły NFZ. Jak donosiły wtedy media, CBA zostało wezwane na wniosek ówczesnego dyrektora oddziału NFZ w Katowicach. Z tego, co przeczytał nam dzisiaj pan Pakulski, a przeczytał kilka zdań z wniosków pokontrolnych, nie mamy tutaj żadnych zarzutów ani nie jesteśmy w stanie wywnioskować żadnych zarzutów, uzasadnionych bądź nie, do działalności tej firmy, o której dzisiaj dyskutujemy.

Następnie, pan dyrektor Nowak rozwiązuje we wrześniu, z trzymiesięcznym wypowiedzeniem, powołując się przy tym na to, co rozumiem, że dzisiaj czytał pan Pakulski, jeżeli chodzi o CBA, czyli nie ma mowy o jakichkolwiek nadużyciach, rozwiązuje umowę z tą firmą i wysyła kontrolę. Czyli najpierw rozwiązuje, a potem wysyła kontrolę. Chciałem zwrócić państwa uwagę tylko na jedno, bo akurat to śledzę – pojęcie „kontrola” w przypadku NFZ w Katowicach to nie jest kontrola, lecz napaść. Wielokrotnie się spotykałem z sytuacjami, że rozwiązywano – i tu mówię do pana Pakulskiego – np. z jednym centrum medycznym w Częstochowie kontrakt, dlatego że nie miało umowy, której mieć nie musiało, a z jedną panią doktor, bo loczek miała w drugą stronę. Znam też przypadek, akurat potwierdzony w sądzie, że wpisywano niebieskim długopisem, a nie czarnym. To takie przykłady podaję, to jest udokumentowane, można to wyciągnąć, nie ma problemu.

Teraz, proszę państwa, odbywa się kontrola i podtrzymuje się z jednej strony tę dyskusję. Jakie są naciski i wpływy, nie ma tu żadnego znaczenia. Prokuratura nie stawia zarzutów i dochodzimy do tego w momencie zmiany dyrektora, że następny p.o. dyrektor ponownie rozwiązuje. Proszę państwa, mamy sytuację, w której nie postawiono zarzutów. To, czy sprawa jest w prokuraturze, czy nie, nie ma żadnego znaczenia. Od maja można było się dawno wyrobić z tym tematem, ale kontrakt rozwiązano. Jeżeli kontrakt zostanie rozwiązany skutecznie i generalnie, przekreśla to tę klinikę raz na zawsze, ona nie będzie w stanie funkcjonować. Czyli nie jesteśmy w stanie, jak tu siedzimy, a jeśli chcecie, to spróbujcie, postawić konkretny zarzut tej firmie. Wszyscy jak tu siedzimy, bo pan Pakulski nie potrafił tego zrobić, czytał frazesy z CBA. Postawcie zarzut, co oni zrobili źle i dlaczego z nimi trzeba było natychmiast rozwiązać umowę?

My wiemy tylko, co piszą media. Odnosimy się wyłącznie do tego, co napisała jedna pani, nie wymienię jej nazwiska, która od wielu miesięcy czy lat „grilluje” firmę. Za chwilę będzie tak, że jakiś ultrasonograf był w Londynie, a nie tam, jakichś łóżek były dwa, a nie pięć itd. Ale oprócz napaści, która miała miejsce i też nieujawnionej kontroli, nie mamy nic. A na kontroli trudno się opierać, bo ministerstwo jeszcze jej nie zakończyło, nie zakończyło weryfikacji, a przynajmniej taką informację dostałem od pana wiceministra. Mamy więc do czynienia z sytuacją całkowicie kuriozalną. Jeden przypadek ewidentny, a drugi to kabaret.

Oczekuję w tej chwili od ministerstwa i apeluję o to do pana ministra, żeby bardzo rzetelnie przedstawił zarzuty. Nie ma znaczenia, czy to były zarzuty NFZ, ministerstwa czy kogokolwiek. Na jakiej podstawie, z jakich paragrafów i za jakie uchybienia z tą firmą rozwiązano umowę? Bez tego nasz przyjazd tutaj i dyskutowanie to tylko kwestia odwoływania się do mediów. Wniosę, proszę państwa, o skontrolowanie – pan minister pewnie się do tego dzisiaj nie odniesie, bo to dłuższy materiał – o podanie, z jakich paragrafów, za co, dlaczego i ile rozwiązano umów w województwie śląskim z lekarzami? Przeżyłem kontrolę z NFZ i nikomu czegoś takiego nie życzę. Musimy się dowiedzieć, proszę państwa, gdzie leży zło, bo w mojej ocenie zło leży w zarządzaniu, w funkcjonowaniu tej instytucji, a szczególnie w jej personelu. Dziękuję bardzo za uwagę.

Przewodniczący poseł Tomasz Latos (PiS):

Dziękuję bardzo. Pan poseł Moskal.

Poseł Kazimierz Moskal (PiS):

Panie przewodniczący, panie ministrze, Wysoka Komisjo, szanowni państwo, są dwie strony konfliktu – z jednej strony dziennikarze opierający się na doniesieniach pracowników Narodowego Funduszu Zdrowia, tak domniemywam, z drugiej strony pan minister i obecna ekipa Narodowego Funduszu Zdrowia. Jedni i drudzy chcą pokazać, że są tropicielami, że są dobrymi szeryfami, inni są zaś przestępcami. Jeśli chodzi o dziennikarzy i byłych pracowników NFZ, wskazują na liczne nieprawidłowości m.in. pana ministra Neumanna i wiceprezesa, a obecnie p.o. prezesa NFZ. Z tego wszystkiego jednoznacznie wynika chaos, bałagan, nieprawidłowości, nadużycia. Chcemy czy nie chcemy, odbiór jest jednoznaczny.

Pan minister Arłukowicz zapytał, gdzie jest ta prawda i powiedział, że wskaże tę prawdę i kto, gdzie i za kim stoi. Możliwe, że jest tak jak mówił pan minister Neumann, że to będzie pani Pachciarz, że może to będzie Kamiński i inni, ale z drugiej strony będzie zapewne wskazanie, że jest nieco inaczej. Mam pytanie do pana ministra Arłukowicza, do pana ministra Neumanna i do p.o. prezesa – czy te nieprawidłowości, jeżeli chodzi o Narodowy Fundusz Zdrowia, to wy dopiero teraz zauważyliście? Czy może dużo wcześniej dostrzegliście te nieprawidłowości? A jeżeli wcześniej dostrzegaliście te nieprawidłowości, to dlaczego nic nie rozbiliście w tej kwestii? A jeśli dopiero teraz to się okazało, to też źle świadczy o waszej dotychczasowej pracy. To pytanie kierowałem na poprzednim nadzwyczajnym posiedzeniu Komisji do pana wiceprezesa NFZ, wtedy jeszcze nie p.o. prezesa. Pytałem, czy jak był zastępcą pani Pachciarz, to widział, dostrzegał nieprawidłowości lub nadużycia pani Pachciarz? Jeśli widział, to co zrobił? Czy są jakiekolwiek uwagi pana Pakulskiego w tej kwestii? Pytałem o jakieś protokoły rozbieżności, czy są, czy ich nie ma?

Odniosę się jeszcze do jednej sprawy. Oto 24 lutego 2014 r. pan Neumann odniósł się, wydał oświadczenie w sprawie tego artykułu „Jeszcze zdrowszy przekręt”. Panie ministrze, nie wiem, czy pan to układał, czy panu ktoś to układał, ale w jakimś stopniu mnie niepokoi, co pan zawarł w tym oświadczeniu. Zacytuję, żeby pan się odniósł do tego i powiedział, dlaczego pan nie działał w tym zakresie: „…niespotykanego do tej pory w żadnym innym przypadku, zarówno jeśli chodzi o intensywność działań, jak i naginanie procedur w celu szybkiego wypowiedzenia kontraktu, czyli karania kliniki, niewspółmiernego w stosunku do innych podmiotów, w których wykryto podobne przewinienia…”. Pan dostrzegł, że ta firma, według pana, była szczególnie źle potraktowana, ale pan dostrzegł, że też były inne firmy, że były nieprawidłowości, natomiast nie widziałem, nie ma w tym pana oświadczeniu informacji, ile tych firm jest, jakie kontrakty i jakie pana działania.

W jednym z przedostatnich akapitów pan napisał: „W listopadzie i grudniu ubiegłego roku interweniowałem w Narodowym Funduszu Zdrowia osobiście u dyrektora mazowieckiego NFZ i prezesa NFZ w sprawie umów kontraktowych dla kilkudziesięciu szpitali na Mazowszu. Brałem nawet, jako obserwator, udział w negocjacjach prowadzonych przez dyrektorów tych szpitali z Narodowym Funduszem Zdrowia, aby urzędnicy oddziału i centrali nie wykorzystali swojej dominującej, monopolistycznej pozycji”. Pan tak napisał. Jeżeli tak było, to co pan robił, żeby wcześniej takich rzeczy nie było? Czy pan tylko na Mazowszu broni i chroni szpitale przed tą monopolistyczną praktyką NFZ, czy też pan będzie chciał we wszystkich szpitalach i we wszystkich województwach w ten sposób zadziałać? Bardzo proszę o odpowiedź.

Przewodniczący poseł Tomasz Latos (PiS):

Bardzo proszę, pani mecenas Kieszkowska-Knapik. Proszę uprzejmie.

Pełnomocnik prawny Sensor Cliniq sp. z o.o. Paulina Kieszkowska-Knapik:

Dzień dobry państwu. Bardzo dziękuję za udzielenie głosu, dziękuję za możliwość uczestnictwa w tym posiedzeniu. Chciałabym krótko wyjaśnić tylko proceduralnie, ponieważ moje nazwisko i nazwa mojego klienta padały tutaj wielokrotnie. Z punktu widzenia proceduralnego, jestem adwokatem, a zadaniem każdego adwokata jest składanie odwołań od pism, które uderzają w jego klienta. Jest to naturalne w państwie prawa, nie ma w tym nic złego, to jest natura mojego zawodu i myślę, że tak to powinno być odbierane.

Napisaliśmy – ja osobiście, osoby z mojej kancelarii i sam Sensor Cliniq – 19 pism do mazowieckiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia i do centrali oraz 6 pism do ministerstwa z prośbą o uchylenie w trybie nadzorczym wypowiedzenia umowy temu szpitalowi. To jest procedura z art. 165, który podobnie jak art. 163 i 164 jest w grupie artykułów kontrolnych, a który brzmi w ten sposób, że minister stwierdza nieważność, jeżeli wypowiedzenie umowy czy jakaś inna decyzja NFZ nie zabezpiecza świadczeń zdrowotnych.

W momencie wypowiedzenia umowy Sensor Cliniq na 2014 r. w tej klinice zapisanych na operacje było 2,5 tysiąca osób. Te 2,5 tysiąca osób musiało się gdzieś podziać. Do końca grudnia nie uzyskaliśmy odpowiedzi w sprawie naszego wypowiedzenia, do końca grudnia nie było wiadomo, gdzie ci ludzie mają pójść. To są żywi ludzie. Codziennie w szpitalu było kilkadziesiąt pytań, co dalej ma się z nimi stać. Szpital nie był władny odpowiedzieć na te pytania, ponieważ 70 dni centrala NFZ rozpatrywała nasze odwołanie. Do samego końca grudnia nic się nie rozstrzygnęło, bo ani Grójec, ani Ostrołęka, ani żaden inny szpital nie przejął tych pacjentów. To, że nastąpiła zbitka terminów pod koniec grudnia, wynika z tego, że cały okres wypowiedzenia został skonsumowany na pierwszą instancję odwoławczą.

W związku z tym, że w międzyczasie weszła w życie ustawa aneksacyjna, napisałam do oddziału mazowieckiego, że proszę w takim razie o aneksację w trybie art. 4, ponieważ nie ma się co stać z tymi ludźmi. Na to mazowiecki oddział odpowiedział mi, że nie widzą takiej możliwości, bo wypowiedzieli umowę Sensor Cliniq. Na to ja odpisałam, że wyłączeni z kontraktowania, zgodnie z ustawą, są jedynie ci, którym wypowiedziano umowę natychmiastowo – art. 149 ustawy o świadczeniach. Sensor Cliniq nie był takim podmiotem, w związku z tym art. 4 w całości nadawał się do zastosowania w przypadku tego szpitala. Jeżeli tej aneksacji z art. 4, który wyraźnie, dosłownie interpretując mówi o wszystkich świadczeniodawcach, zastosowano by w wypadku Sensor Cliniq, to od 3 stycznia 2,5 tysiąca ludzi byłoby w limbusie prawnym, ludzi, którzy mieli wyznaczony termin operacji, nie mieli się gdzie podziać.

Jeżeli państwo mówicie tutaj o rzekomym wsparciu Sensor Cliniq, to my jako Sensor Cliniq uważamy, że ministerstwo nie zrobiło wystarczająco dużo w tej sprawie, ponieważ przepis art. 163 mówi o obowiązku stwierdzenia nieważności, jeżeli nie ma zabezpieczenia leczenia, a w tym wypadku nie było, bo nie było ani Grójca, ani Ostrołęki, ani nic. 2,5 tysiąca pacjentów zostało po prostu wyrzuconych z systemu. Mazowiecki oddział napisał im: proszę bardzo, to jest lista szpitali, szukajcie sobie. Każdy z państwa dobrze wie, że szukanie w placówkach to 2–3 lata czekania. Niektórzy z tych ludzi mieli już jedno oko zoperowane. Pytam się w związku z tym, co miało się stać z tymi ludźmi?

Sensor Cliniq stracił wieloletnią umowę, uzyskał by-pass na rok w trybie ustawy aneksacyjnej, która jest ustawą wyjątkową. Ci ludzie są w tym momencie operowani w tym szpitalu. Każdemu z państwa polecam wizytę i rozmowę z tymi pacjentami. Była konferencja prasowa pacjentów, media nie przyszły na tę konferencję. Były protesty pacjentów, których oddział mazowiecki ani centrala nie uwzględniły. Tysiąc osób napisało do Rzecznika Praw Pacjenta, do Rzecznika Praw Obywatelskich, do Ministerstwa Zdrowia, do Narodowego Funduszu Zdrowia, tysiąc osób spośród pacjentów Sensor Cliniq z protestem przeciwko wypowiedzeniu umowy temu szpitalowi. To jest dobry szpital w centrum Warszawy, który ma świetną reputację. Przez dekadę zoperował 50 tysięcy ludzi bez powikłań. Jest to, w związku z tym, bardzo dziwne, że uważacie państwu, iż tylko tymczasowe zabezpieczenie tych chorych jest czymś niewłaściwym.

Uważam, że w państwie prawa przede wszystkim istotą sprawy jest zabezpieczenie tych pacjentów. Czy szpital ma kontrakt z NFZ, czy nie ma, to inna sprawa. Kwestia jest taka, że czy w prywatnym, czy w publicznym szpitalu, to są ci sami ubezpieczeni, których nie wolno zostawić na lodzie. Każde wypowiedzenie umowy oznacza, że ci pacjenci są poza systemem. W związku z tym należy ich najpierw zabezpieczyć, a potem dopiero rozliczać się formalnie ze szpitalem.

Co do sprawy dopłat, również nie zgadzamy się z Ministerstwem Zdrowia, nie ma żadnej zgodności między naszymi stanowiskami. Jako adwokat uważam, i od lat to głoszę, również w ramach fundacji Lege Pharmaciae, którą założyłam z prof. Kuleszą, że dopłaty to jest pochodna prawa człowieka do wyboru metody leczenia. Wybór metody leczenia to prawo człowieka, prawo podmiotowe. Sąd Najwyższy w wyroku w 2012 r. powiedział, że elementem autonomii jednostki jest wybór metody leczenia, a nie konieczność leczenia się w ramach standardów NFZ. W ramach standardów NFZ jest soczewka, która może być bardzo dobra, ale to jest jednoogniskowa soczewka, ona leczy tylko zaćmę, natomiast jest mnóstwo soczewek, które leczą inne choroby oczu i przy tej samej operacji pacjent ma prawo wybrać, że chce usunąć astygmatyzm, wadę wzroku, zabezpieczyć się przed ślepotą. Dlatego również Polski Związek Niewidomych stanął również po stronie Sensor Cliniq i napisał protest w tej sprawie, głównie ze względu na to, że tysiące ludzi zostało po prostu poza systemem.

Jeżeli mam oceniać zastosowanie art. 4 w tym wypadku, to uważam, że to było jedyne, co mogło spowodować, że ci ludzie są nadal leczeni, codziennie są operowani ludzie, którzy w przeciwnym wypadku byliby poza systemem. Tyle z mojej strony, od strony formalnej. Dziękuję.

Przewodniczący poseł Tomasz Latos (PiS):

Dziękuję bardzo. Zanim oddam głos panu ministrowi, jedno zdanie odpowiedzi. Pani mecenas, gdyby nie pobierano tych dodatkowych opłat, to ci pacjenci nie byliby poza systemem, jak to pani określiła. Przypominam również o skardze do Narodowego Funduszu Zdrowia właśnie tych pacjentów. Ta kontrola NFZ nie wzięła się znikąd, tylko była prowadzona pod wpływem tych skarg. Gdybyście państwo pamiętali o losie pacjentów w momencie gdy od nich wyciągaliście pieniądze, nie byłoby tego problemu i państwo dalej te usługi świadczylibyście.

Jeszcze tylko przed oddaniem głosu panu ministrowi, panie ministrze, słyszeliśmy, że mimo iż państwo ich wsparli, to jednak są niezadowoleni. Chcę się też odnieść do dwóch pism podpisanych przez prezesa zarządu, pana Krzysztofa Rajewskiego. W jednym, nie wiem co to jest za praktyka, wyznacza on termin negocjacji, proponuje, że chciałby tego i tego dnia negocjować, proponuje 30 grudnia lub ewentualnie 28–29 grudnia. Sprawa, która w jakimś sensie rozstrzyga to, o czym tutaj mówiliśmy. Pan prezes przypomina państwu w swoim piśmie z 30 grudnia 2013 r., czyli po podpisaniu aneksu, ale mimo wszystko przypomina państwu, że aby ta ustawa mogła w pełni funkcjonować, chodzi o aneksowanie, to trzeba jednak podjąć decyzję i cofnąć decyzję o rozwiązaniu umowy. Tak to wygląda z dokumentów. Przypominali państwu, a wy czy Narodowy Fundusz Zdrowia nie posłuchaliście i rozwiązano umowę. W związku z tym pytanie do pana prezesa, czy pan podjął jakieś działania, skoro państwo się nie zgadzali z pewnym postępowaniem. Dyrektor podjął złą decyzję, jak to ocenił pan minister, to rozumiem, że pan prezes mógł tę decyzję co do aneksowania kontraktu niezgodnie z prawem również zanegować. Czy pan podjął stosowne działania?

Bardzo proszę, pan minister Neumann. Pytań było bardzo dużo, wiele wypowiedzi, zakładam, że tak czy inaczej uzyskamy odpowiedź na piśmie, a teraz odniesie się pan zapewne do tych najważniejszych kwestii. Proszę uprzejmie.

Sekretarz stanu w MZ Sławomir Neumann:

Muszę odnieść się do pana ostatniej wypowiedzi dotyczącej pisma Sensor Cliniq żądającego unieważnienia decyzji pani prezes. Jeszcze raz podkreślam, że odmówiłem takiego unieważnienia. Chcę, żebyśmy mieli jasność. Cytuje pan pismo pana prezesa, proszę też zacytować moją odpowiedź, czyli podtrzymanie decyzji pani prezes. Wtedy będziemy mogli uczciwie na tę sprawę spojrzeć.

Co do zainteresowania innymi szpitalami, były dwa pytania. Szanowni państwo, rok 2013 kończył się podjęciem przez parlament decyzji w sprawie ustawy o aneksowaniu i to wszystkich umów. Padło pytanie, kiedy te umowy aneksowano – przed odejściem pani prezes Pachciarz, czy po odejściu. Przytłaczająca większość, tysiące umów było aneksowanych po odejściu pani Pachciarz, to było pod koniec roku. Czy mój udział w tych negocjacjach czy konsultacjach był…

Przewodniczący poseł Tomasz Latos (PiS):

Przepraszam bardzo, panie ministrze, 13 grudnia Narodowy Fundusz Zdrowia zakończył kontraktowanie. Proszę zajrzeć na stronę NFZ, proszę zapytać prezesa Pakulskiego. Pani prezes odeszła 20 grudnia.

Sekretarz stanu w MZ Sławomir Neumann:

Czy pozwoli pan, panie przewodniczący, czy będzie pan udawał, że pan wie więcej niż rzeczywiście jest?

Przewodniczący poseł Tomasz Latos (PiS):

Ja wiem wystarczająco dużo, żeby odpowiadać na nieprawdę, którą pan wygłasza.

Sekretarz stanu w MZ Sławomir Neumann:

Cały czas cierpliwie słuchałem, także kłamstw opowiadanych tutaj, więc pozwoli pan, że odniosę się do tego teraz i nie będzie mi pan przerywał za każdym razem.

Umowy zostały podpisane później. Czym innym jest zakończenie negocjacji, a czym innym jest podpisanie umów. Warto to wiedzieć następnym razem i nie wcinać się w czasie, gdy kto inny mówi, bo to jest nieładne.

W wielu innych szpitalach także rozmawialiśmy. Nawet w moim gabinecie toczyły się polubowne spotkania, np. dyrektora oddziału kujawsko-pomorskiego i dyrektora jednego ze szpitali publicznych w tym województwie. To się działo. Czy to jest możliwe, czy nie – tak było. To nie był udział w negocjacjach, tylko próba posadzenia ludzi przy stole, żeby się dogadali. Naszym głównym celem było to, żeby szpitale od 1 stycznia miały kontrakty i przyjmowały pacjentów. Po to była też ta ustawa, więc nie było to jakieś jedno wydarzenie.

Teraz, co do kontraktowania świadczeń wysokospecjalistycznych w EuroMedic wypowie się pani dyrektor Lis, a co do interpretacji prawnej aneksowania wypowie się pan dyrektor Puzoń, dyrektor Departamentu Prawnego. Na pytania o interpelacje, pytali państwo, czy mają one sens, oczywiście, każdy ma prawo taką interpelację zgłosić. Jeżeli jedna z pań posłanek powiedziała, że zgodnie z kompetencją przekazała do mnie interpelację, abyśmy mogli ją sprawdzić, to chyba oczekiwała sprawdzenia, czyli pisania pism. Stawianie sprawy, że raz piszę, to jest dobrze, a jak to sprawdzić, to jest źle, jest czymś nadzwyczaj dziwnym. Przeczytam jednak taką interpelację: „Szanowny panie ministrze, w związku z docierającymi do mnie informacjami, że Mazowiecki Oddział Wojewódzki NFZ we wrześniu bezprawnie rozwiązał z placówką Sensor Cliniq, mieszczącą się na ul. Kaczej, umowę o zakresie okulistyki, w tym także w zakresie operacji zaćmy, które klinika wykonywała w ramach kontraktu z NFZ z sukcesami od 11 lat, apeluję o podjęcie działań mających na celu przywrócenie stanu rzeczy sprzed decyzji Mazowieckiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ”. Kto to mógł napisać, panie przewodniczący? Napisał to pan senator Robert Mamątow z Klubu Parlamentarnego Prawo i Sprawiedliwość. Więc może bylibyśmy bardziej ostrożni w ferowaniu różnego rodzaju wyroków, pomówień, insynuacji itp.

Apel mam do wszystkich – dokumenty wszystkie są w Ministerstwie Zdrowia, wszystkie zostały przekazane przez nas do prokuratury w styczniu tego roku, nie dzisiaj na Komisji. Dzisiaj na posiedzeniu Komisji powiedziałem tylko o kolejnym wniosku do prokuratury, bo mamy podejrzenie, że oferta składana przez szpital w Grójcu do NFZ warszawskiego została oparta na nieprawdziwych dokumentach. Dokumenty były sfałszowane, jeśli chodzi o podpis, prawdopodobnie, bo takie mamy oświadczenie jednego z lekarzy. To oddajemy, jako drugą sprawę, do prokuratury.

Pytaliśmy, pytamy i będziemy pytać, kto za tym stał, kto chronił i chroni niszczenie jednej firmy przez urzędników NFZ po to, żeby dać innej prywatnej firmie kontrakt. O to pytaliśmy, pytamy i będziemy pytać. Dlatego poprosiliśmy prokuraturę, żeby to badała i ten cały komplet dokumentów przekazuję.

Teraz, panie dyrektorze, prośba o przedstawienie prawnej interpretacji ustawy aneksacyjnej, słynnego art. 4.

Przewodniczący poseł Tomasz Latos (PiS):

Bardzo proszę, panie dyrektorze.

Dyrektor Departamentu Prawnego MZ Władysław Puzoń:

Dziękuję bardzo. Panie przewodniczący, Wysoka Komisjo, padło takie stwierdzenie, że minister w swojej odpowiedzi nie powinien wskazywać na możliwość czy raczej obowiązek występowania przez dyrektora z wnioskiem o przedłużenie umowy, jeżeli ta wygasała np. z dniem 21 grudnia, a nie 31 grudnia.

Jest to pewne nieporozumienie, bowiem art. 4 ustawy zmieniającej ustawę o świadczeniach, czyli dotyczący aneksowania, wyraźnie stanowi – i jest jednoznaczny, nie wymaga wykładni ani funkcjonalnej, ani celowościowej, wystarczy wykładnia literalna, a nawet innej dokonywać nie można – brzmi tak: na wniosek dyrektora oddziału, za zgodą, obowiązywanie umów o udzielenie świadczeń w poszczególnych zakresach, realizowanych w dniu wejścia w życie ustawy, czyli tutaj elementem podstawowym, obligatoryjnym jest realizowanie tych umów w dniu wejścia w życie ustawy, czyli był to dzień 21 listopada 2013 r. Nie ma znaczenia, czy ta umowa wygasa za 3, czy za 4 dni. Mało tego, dotyczy to nie tylko umów obowiązujących krócej niż do końca roku, ale dotyczy to również umów obowiązujących np. do połowy roku 2014.

W piśmie, które cytował pan przewodniczący, było wskazanie na roczny charakter, bo raczej takie umowy są zawierane. W związku z tym, zgodnie z tym przepisem, z ust. 2, dyrektor musi wystąpić do tych wszystkich świadczeniodawców. Minister, jako konstytucyjnie zobligowany do przestrzegania prawa (zasada legalizmu) w swoich uprawnieniach nadzorczych bądź też w odpowiedzi na wniosek musi wskazać dyrektorowi oddziału, że musi wystąpić… Minister wskazywał, że nie musi zawierać umowy, tylko że musi wystąpić z wnioskiem do tegoż świadczeniodawcy, jeżeli w dniu wejścia w życie ustawy umowa była realizowana, czyli konkretnie w dniu 21 listopada. To jest jednoznaczne, literalne brzmienie i nie może podlegać żadnej innej wykładni celowościowej. Jeżeli zachodziły okoliczności, które by powodowały konieczność rozwiązania tej umowy, np. w dniu 28 listopada, zgodnie z tym przepisem dyrektor z tym wnioskiem wystąpić musiał. Niezależnie od tego mógł potem tę umowę rozwiązać. Taka jest sekwencja art. 4 ustawy zmieniającej.

Jeśli można jeszcze, jeżeli pan przewodniczący pozwoli, to tutaj ktoś stwierdził, że rada Funduszu może dać upoważnienie do wypełnienia obowiązków w wypadku śmierci prezesa. Otóż art. 102 w swoim ust. 6 jednoznacznie stanowi, że to jest nie tylko kwestia śmierci, ale również „lub niemożności udzielenia przez niego takiego upoważnienia, upoważnienia udziela rada Funduszu”. Dotyczy to wypadku jego nieobecności lub wcześniejszego odwołania. Dziękuję bardzo.

Przewodniczący poseł Tomasz Latos (PiS):

Dziękuję. Mam pytanie do pana, panie dyrektorze. Rozumiem, że pan takie stanowisko zajmuje. Ja opieram się na innych ekspertyzach, innych prawników. Mówi się tam o innym, drugim warunku, ale żeby sprawa była bardziej obrazowa zapytam pana: czy w takim razie, jeżeli 21 listopada, podał pan tę datę, zdarzyłoby się wielokrotnie cięższe naruszenie, zupełnie niewyobrażalna sprawa, to według pana interpretacji, mimo że zgodnie z prawem NFZ wypowiedziałby umowę, to byłaby schizofrenia, bo jednocześnie musiałby aneksować coś na rok przyszły. Na tym polega problem, o czym mówiłem wcześniej. Taka jest interpretacja prawników Funduszu, że jednak w takich sytuacjach – i o to chodziło ustawodawcy – kiedy się umowę wypowiada, to nie można wypowiadać czegoś, co aneksowano. O to zresztą była ta cała awantura z 20 grudnia i ze zdążeniem na czas bądź z niezdążeniem. Proszę bardzo, panie dyrektorze.

Dyrektor Departamentu Prawnego MZ Władysław Puzoń:

Dziękuję bardzo, panie przewodniczący. Wysoka Komisjo, minister w swoich wypowiedziach ani ja w swojej wypowiedzi nie mówię o aneksowaniu. Ja mówię o tym, co jest w art. 4 – wystąpienie dyrektora oddziału wojewódzkiego z wnioskiem do świadczeniodawcy. Na to minister w swoim piśmie, w odpowiedzi zwracał uwagę – jest to obowiązek ustawowy, który musi wykonać. Minister nie ma przecież wiedzy na temat poszczególnych okoliczności iluś umów, ustawodawca też tego tutaj nie przesądzał. Ust. 2 brzmi: „Wniosek, o którym mowa w ust. 1…” czyli chodzi o umowę realizowaną w dniu wejścia w życie „…dyrektor oddziału kieruje do wszystkich świadczeniodawców”. To nie jest moja wykładnia ani stanowisko. To jest przedstawienie literalnego znaczenia tego przepisu, panie przewodniczący.

Przewodniczący poseł Tomasz Latos (PiS):

Dziękuję bardzo. Jeszcze poseł Joński ma również do pana dyrektora pytanie. Proszę bardzo.

Poseł Dariusz Joński (SLD) – spoza składu Komisji:

Przepis art. 102 ust. 6 ustawy o świadczeniach, pozwolę sobie w części zacytować, reguluje sytuację nieobecności prezesa Funduszu, jego czasowej niemożności, a tu w ogóle nie było prezesa, bo został odwołany. Jego w ogóle nie było, został odwołany.

Przewodniczący poseł Tomasz Latos (PiS):

Dziękuje bardzo. Jeszcze odpowiedzi udzieli pan prezes Pakulski. Proszę uprzejmie.

P.o. prezes NFZ Marcin Pakulski:

Dziękuję bardzo. W protokole CBA w wielu miejscach jest moje nazwisko. Protokół znajduje się w siedzibie oddziału. W wystąpieniu pokontrolnym nie ma żadnych nazwisk, więc logicznie biorąc również mojego. Działania, jakie podjąłem w związku ze sprawą Sensor Cliniq są przedstawione w skanach pism i zawieszone na stronach centrali NFZ.

Co do pytań pana posła Jońskiego, żadne pismo nie zostało wysłane do pana dyrektora Nowaka z jakimikolwiek sugestiami czy wskazaniami, jak ma postępować. Rekomendacja została ustalona w drodze narady z dyrektorami centrali oraz Ministerstwa Zdrowia, a przesłanką do tego były trzy elementy: brak zakończonej kontroli w podmiocie, któremu upływał czas wypowiedzenia, brak czasu i brak odpowiedzi na odwołanie, którą podmiot skierował do prezesa z powodu tego, że oddział wojewódzki przetrzymał dokumenty podmiotu odwołującego się, żalącego się na decyzję dyrektora, przez miesiąc, i brak jasnych informacji co do sposobu zabezpieczenia świadczeń dla pacjentów. Rekomendacja dotyczyła przedłużenia umowy o miesiąc po to, aby wszystkie te trzy elementy w sposób jednoznaczny wyjaśnić.

Zwracam się do pani poseł Zalewskiej – oczywiście wszystkie materiały w trybie oficjalnym mogą być pani poseł udostępnione. Natomiast jeśli chodzi o kwestię tego, jak wyglądały oględziny tego protokołu i jaki on jest, to proszę bardzo panią dyrektor Bulanowską.

Przewodniczący poseł Tomasz Latos (PiS):

Bardzo proszę, pani dyrektor.

P.o. dyrektor Śląskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ Barbara Bulanowska:

Szanowni państwo, bardzo krótko. Oczywiście, oględzin nie dokonywałam sama, powołałam zarządzeniem dyrektora zespół, który dokonał oględzin. W skład zespołu wchodził m.in. pełnomocnik ochrony informacji niejawnych oraz szef kontroli wewnętrznej, którzy dokument dokładnie zbadali strona po stronie, spisali z tych czynności notatkę służbową, która jest oczywiście w oryginale w siedzibie oddziału.

Przewodniczący poseł Tomasz Latos (PiS):

Dziękuję bardzo. To wszystko, panie prezesie? Jeszcze pytanie miał pan poseł Joński, ale naprawdę króciutko. Naprawdę jednym zdaniem. Pani poseł Zalewska i pani poseł Wiśniewska.

Poseł Dariusz Joński (SLD) – spoza składu Komisji:

W związku z tym, co powiedział pan prezes, wszystko jest jasne, Pan prezes, dzień po tym jak został prezesem, rekomendował dyrektorowi śląskiego oddziału NFZ po prostu podpisanie porozumienia, bez wyniku kontroli oczywiście. Pan prezes przed momentem to potwierdził, więc wszystko jasne. Dziękuję.

Przewodniczący poseł Tomasz Latos (PiS):

Pani poseł Zalewska.

Poseł Anna Zalewska (PiS):

Dziękuję. Bardzo krótko, panie prezesie, chcę panu przypomnieć, że nie jesteśmy na prywatnym spotkaniu i to jest to oficjalne miejsce, gdzie mogę pana prosić o udostępnienie dokumentów. Tak stanowi ustawa o wykonywaniu mandatu posła i senatora. Nie będę się na pana życzenie fatygować do pana instytucji. To po pierwsze.

Po drugie, komentując to, co powiedziała pani dyrektor, rozumiem, że zespół przeczytał i na tym polegały oględziny. Dziękuję.

Przewodniczący poseł Tomasz Latos (PiS):

Dziękuję. Poseł Wiśniewska, proszę.

Poseł Jadwiga Wiśniewska (PiS) – spoza składu Komisji:

Dziękuję bardzo, panie przewodniczący. Panie ministrze, jeszcze raz ponawiam pytanie, na które niestety nie uzyskałam odpowiedzi. Jak to się stało, że państwo, mając wiedzę o nieprawidłowościach w EuroMedic, rozstrzygnęliście 23 grudnia konkurs na świadczenia wysokospecjalistyczne, przyznając temu podmiotowi, o którym mieliście wiedzę z CBA, duży kontrakt?

Przewodniczący poseł Tomasz Latos (PiS):

Dziękuję. Przypominam o prośbie dotyczącej odpowiedzi na piśmie. Panie prezesie, również dotyczy to pana, również jeżeli chodzi o kwestie związane z tymi protokołami. Rozumiem, że w raporcie kontroli CBA jest pana nazwisko, w pokontrolnym pana nazwiska nie ma, w oddziale śląskim jest, a co w centrali warszawskiej, czy tam jest? O tym był de facto jeden z artykułów prasowych, ten główny artykuł. Pan na to pytanie nie odpowiedział. Proszę albo teraz, albo na piśmie.

Proszę, pan minister Neumann.

Sekretarz stanu w MZ Sławomir Neumann:

Pani dyrektor wyjaśni jeszcze krótko sprawę EuroMedic i tych wysokospecjalistycznych świadczeń.

Dyrektor Departamentu Ubezpieczenia Zdrowotnego MZ Sylwia Lis:

Bardzo krótko. Chciałam zauważyć, że świadczenia wysokospecjalistyczne kontraktowane przez ministra zdrowia są zupełnie odrębnym trybem świadczeń, który jest prowadzony w odrębnym konkursie, prowadzonym przez ministra zdrowia. To, że NFZ wypowiedział – a nie znaliśmy jeszcze wtedy przyczyn – umowę z EuroMedic, nie mogło być w żadnym wypadku powodem do odmowy u nas uznania oferty, jeżeli spełniała ona wszystkie warunki i była korzystna. Minister nie miał nawet prawnej możliwości odrzucenia tej oferty.

Przewodniczący poseł Tomasz Latos (PiS):

Dziękuję bardzo za te wyjaśnienia. To wszystko. Zamykam posiedzenie Komisji Zdrowia.


« Powrótdo poprzedniej strony